piątek, 20 sierpnia 2010
Urlop?
No i mam wreszcie urlop. Calutkie trzy tygodnie, w tym dwa dni zaległe jeszcze z 2008 r. I to by było na tyle jeśli chodzi o „wielki przywilej” o którym to wypisują po Internecie „znawcy sądownictwa”, „pokrzywdzeni” i podobni ludzie czujący wewnętrzną potrzebę wypowiadania się, tym większą, im mniej na dany temat wiedzą. Stara sądowa prawda głosi, że przez pierwszy tydzień człowiek wykańcza zaległości sprzed urlopu, a przez ostatni zastanawia się, co znajdzie w szafie jak wróci. Bo niestety sąd to nie jest fabryka śrubek, i tutaj jak ktoś idzie na urlop to inni za niego nie pracują. Więc szafy puchną. I puchną. Terminy biegną. Czas mija. A po powrocie witają nas pełne szafy akt, i wizja nadrabiania zaległości.
W moim przypadku wszystko się zgadza. Pierwszy tydzień urlopu poświęciłem na pisanie uzasadnień, które wpłynęły tuż przed urlopem. Oczywiście nie wszystkich, bo spraw z wnioskami o uzasadnienie spoczywa w tej chwili na półce dziewięć. Nie są to wprawdzie kilkudziesięciostronicowe elaboraty pisane przez kolegów karnistów, ale i tak napisanie każdego zajmuje co najmniej kilka godzin urlopu. Dlaczego piszę je na urlopie? Bo jeżeli odłożę je na po-urlopie to będą po-terminie. I nikogo nie będzie obchodziło to że byłem na urlopie, ani to że łącznie napisałem ich dziewięć ani też to, że w większości spraw ich pisanie niczemu nie służyło. A uzasadnienie po-terminie to największa sądowa zbrodnia. Wyrok może być zły, uzasadnienie może być kiepskie, byle by było oddane w-terminie. Taki to urok św. Statystyki.
No i powoli zmierzamy do głównego tematu. Przejrzałem owych dziewięć spraw w których strony zażyczyły sobie uzasadnienia. W trzech sprawach wnioski o uzasadnienie złożyły obie strony. No i dobrze, bo jak głosi inne stare sądowe powiedzenie, jak wyrok nie podoba się ani powodowi ani pozwanemu to znaczy, że jest sprawiedliwy. Tyle tylko, że w jednej z tych spraw wniosek o uzasadnienie złożył także adwokat strony, która wygrała wszystko co chciała, co do złotówki i grosika. W kolejnych dwóch sprawach wniosek w ogóle złożyła tylko ta strona co w całości wygrała. Któregoś razu jakiś adwokat tłumaczył się do „Rzepy” że takie wnioski to oni składają dlatego, by łatwiej im było pisać odpowiedzi na apelacje przegranego, i gdyby sąd im doręczał je z urzędu to by nie składali takich wniosków. Tere fere... taaaaa... oczywiście. Dziwnym trafem żaden z trzech panów mecenasów nie pofatygował się ani na ogłoszenie wyroku. I to nie tylko na odroczone ale i na odbywające się po ostatniej rozprawie. A wcześniej parę razy zdarzyło się, że po zamknięciu rozprawy odroczyłem ogłoszenie wyroku na za dwa tygodnie, po czym wpłynął wniosek „o sporządzenie uzasadnienia wyroku ogłoszonego w dniu....” z podaniem daty rozprawy. Pełnomocnik pewnego Niestandardowego Funduszu Inwestytury Zamkowych Synekur ma zwyczaj składania wniosków o odpis orzeczenia „a jeżeli jest ono niekorzystne dla powoda, to z uzasadnieniem”. O czym to świadczy? O tym, że przynajmniej niektórzy pełnomocnicy wniosek o uzasadnienie wyroku traktują jako prośbę o informację jaki zapadł wyrok i dlaczego, bo nie chciało im się przyjść na rozprawę. A że udzielenie takiej informacji wymaga kilku godzin pracy sędziego to już nie jest ich problem.
Gdy podniosłem ten temat dawno temu gdzieś w Internecie dowiedziałem się, że strona ma prawo do otrzymania pisemnego uzasadnienia, bo skoro zapłaciła za sprawę, to powinna to dostać na piśmie. Jeżeli tak stawiamy sprawę, to dlaczego nie wprowadzić opłaty za sporządzenie uzasadnienia? Skoro uzasadnienie jest tylko na wniosek to dlaczego mają wszyscy za nie płacić? Niech zapłaci tylko ten, kto chce je otrzymać. Powiedzmy połowę opłaty od apelacji. Wtedy skończy się składanie wniosków tylko po to, by dowiedzieć się jakie zapadło rozstrzygnięcie - bo bardziej będzie się opłacało przyjść do sądu i zajrzeć do akt. Skończy się też składanie wniosków o uzasadnienie by mieć gotową, darmową opinię prawną na „podkładkę” do innej sprawy. Sędziowie będą mieli więcej czasu nie tylko na pracę ale i dla swych rodzin. Także na urlopie.