wtorek, 28 stycznia 2014
Nie wolno, ale można
Od chwili, gdy Sąd Najwyższy w uzasadnieniu do uchwały z dnia 17 lipca 2013 r. poddał w wątpliwość to czy decyzje o przeniesieniu sędziów mogą w zastępstwie ministra sprawiedliwości podpisywać podsekretarze stanu polskie sądy zaczęły dość słyszalnie trzeszczeć w posadach. Bo jeżeli decyzje takie mógł podejmować tylko osobiście minister to znaczyłoby to, że przeniesienia podpisane przez jego podręcznych są nieważne, sędziowie nimi przeniesieni nie są sędziami sądów, w których orzekali, a wydane przez nich wyroki są nieważne. Konsekwencje takiego zdarzenia byłyby zaś niewyobrażalne, bo "odkręcanie" skutków popełnionego przez ministra błędu skutecznie załamałoby sądownictwo. Z utęsknieniem wszyscy zainteresowani wyczekiwali więc uchwały pełnego składu Sądu Najwyższego, który miał rozstrzygnąć ostatecznie tę kwestię, tak jak zrobił to wcześniej, gdy w wątpliwość poddano skuteczność delegowania sędziów przez podsekretarzy. Na odpowiedź oczekiwali zwłaszcza ci sędziowie, którzy nie będąc pewnymi ważności swego przeniesienia wstrzymali się od orzekania. No i doczekaliśmy się...
28 stycznia 2014 r. Sąd Najwyższy, obradując w pełnym składzie wydał uchwałę, która miała odpowiedzieć na pytanie, czy sądy przetrwają kolejną "wpadkę" polityków czy może czeka nas zapaść, z której będziemy się długo wygrzebywać. I odpowiedziała. Krótko i dobitnie, w prostych prawniczych słowach. A co odpowiedziała? Ano nie do końca wiadomo...
Jeżeli wierzyć temu, co zamieszczono na stronie internetowej Sądu Najwyższego podjęta uchwała brzmi:
1. W wydaniu decyzji o przeniesieniu sędziego na inne
miejsce służbowe na podstawie art. 75 § 3 w związku z art. 75 § 2 pkt 1
ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów
powszechnych (jedn. tekst: Dz. U. z 2013 r., poz. 427 ze zm.) Minister
Sprawiedliwości nie może być zastąpiony przez sekretarza ani
podsekretarza stanu.
2. Wykładnia dokonana w uchwale wiąże od chwili jej podjęcia.
Czyli sytuacja wydaje się jasna - decyzje o przeniesieniu sędziów może podpisać tylko minister sprawiedliwości, i nie mogą go w tym wyręczyć podsekretarze stanu ani inni pomniejsi urzędnicy. A więc takie przeniesienia są nieważne, zaś wyroki wydane przez tak przeniesionych sędziów też. Tyle tylko, że jeśli wierzyć temu, co dziennikarze napisali, rzecznik prasowy Sądu Najwyższego powiedział, że wcale nie, że zdaniem Sądu Najwyższego niezgodne z prawem będą tylko przeniesienia dokonane przez podsekretarzy w przyszłości, a te dokonane do dzisiaj są ważne i wszystko jest w porządku.
Musze przyznać, że po zapoznaniu się z tymi wypowiedziami kompletnie nie rozumiem jak to teraz ma być. Niby w uchwale jest punkt 2 stwierdzający, że "wykładnia dokonana w uchwale wiąże od chwili jej podjęcia" ale przecież wszystkie orzeczenia, w tym orzeczenia zawierające wykładnię podejmowaną przez Sąd Najwyższy wiążą dopiero od chwili ich podjęcia, więc to postanowienie jest po prostu niepotrzebne. Jeżeli zaś rozumieć to postanowienie tak, jak wynikałoby to z relacji prasowych to oznaczałoby to, że zdaniem Sądu Najwyższego podsekretarze nie mogą przenosić sędziów, ale dopiero od dzisiaj, a do dzisiaj im było wolno. A to jest przecież absurd, bo Sąd Najwyższy nie kreuje nowego stanu
prawnego, a tylko interpretuje obowiązujące prawo, nie może więc
decydować, że coś było zgodne z prawem do dnia wydania uchwały, a od
momentu wydania jest niezgodne. No bo skoro prawo obowiązujące wczoraj było takie samo jak dzisiaj to zachowanie, które dzisiaj uznaliśmy za niezgodne z prawem wczoraj też musiało być z nim niezgodne.
Jeżeli zaś przyjmiemy - a bez istotnej "falandyzacji prawa" inaczej sie nie da - że decyzje podsekretarzy o przeniesieniu sędziów były nieważne i dzisiaj, i wczoraj, i dwa miesiące temu to oznacza to, że dopóki minister nie wyda prawidłowych decyzji sędziowie przeniesieni przez podsekretarzy nie mają prawa orzekać. I tym razem nie powinno być tu żadnych wątpliwości, bo Sąd Najwyższy w pełnym składzie stwierdził w punkcie 1 Uchwały że podsekretarze nie mogą przenosić sędziów. Co więcej, skoro ta wykładnia - jak stanowi pkt 2 uchwały - obowiązuje od dzisiaj, to znaczy że od dzisiaj nie powinno też zapaść żadne orzeczenie oparte o założenie, że przeniesienie sędziego przez podsekretarza było ważne. Można by oczywiście wywodzić, że orzeczenia wydane do tej daty są ważne, ubierając to w argumentację o "zaufaniu obywatela do państwa" ale trudno będzie uzasadnić uznawanie za prawidłowe orzeczeń wydawanych od jutra. Bo w końcu skoro stwierdziliśmy, że decyzje o przeniesieniu zostały podpisane przez nieuprawnione osoby to jak możemy udawać, że są one ważne i skuteczne? Oczywiście ważnym było, żeby nie podważyć wszystkich wydanych wyroków, ale czy nie można było tego zrobić inaczej?
Cała ta sytuacja przypomina mi kiepski dowcip zasłyszany chyba w jakimś filmie wojennym, albo wyczytany w jakiejś książce, juz nie pamiętam. A było to tak, że na pytanie żołnierzy, czy wolno rozstrzeliwać jeńców dowódca odpowiedział że "nie wolno, ale można". I najwidoczniej dokładnie to samo jest z sędziami - podsekretarzom nie wolno przenosić sędziów, ale mogą...