Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 2 listopada 2012

Radio Erywań 24


Pytanie do Radia Erywań 24:

- Czy to prawda, że w Opolu odebrano kobiecie dzieci, bo miała dług w urzędzie skarbowym?
- Tak ale nie odebrano, tylko umieszczono tymczasowo w pogotowiu rodzinnym. I nie dlatego, że ich matka miała dług w urzędzie skarbowym, tylko dlatego że ją samą wsadzono do więzienia, bo popełniła przestępstwo skarbowe i nie zapłaciła wymierzonej za nie grzywny.

Sprawa "Samotnej matki z Opola" wypełniła na krótki czas czołówki serwisów informacyjnych. Wypowiadali się wszyscy, tym głośniej im mniej mieli do powiedzenia. Dziennikarze uderzyli na alarm opisując jak to bezduszni policjanci w nocy wyrwali dzieci z łóżeczek i w piżamkach chcieli je oddać do domu dziecka, co miało być karą za to, że ich biedna samotna matka wystawiła komuś rachunek zamiast faktury. Pan premier zapowiedział natychmiastowe wyjaśnienie sprawy, a ministrowie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych natychmiastową kontrolę i ukaranie winnych. Politycy opozycji obwieścili iż sprawa ta jest kolejnym dowodem na to, że to oni powinni być u władzy, bo wtedy by do takich sytuacji nie dochodziło. Któryś tam poseł zapowiedział, że będzie drukował plakaty z twarzą sędziego, który kazał zamknąć samotną matkę, żeby ten się wstydził. Obrodziło ekspertami od prawa karnego wykonawczego, którzy wypowiadali się do kamer z wyrazem absolutnej pewności siebie (tym większym im mniej wiedzieli o sprawie) twierdząc, że policja i sąd dopuściły się karygodnych zaniedbań. Społeczeństwo także zajęło stanowisko, w licznych komentarzach w internecie jednoznacznie stwierdzając, że to jest skandal i że tego sędziego należy wyrzucić z pracy bo to jest bandytyzm i nieludzkie. Wypowiadano zdania, że niedopuszczalne jest karanie za taki drobiazg w sytuacji gdy pewien znany restaurator nie zapłacił iluś tam milionów podatku. I że ogólnie to jest skandal że tę kobietę zamknęli, bo jak można zamykać samotną matkę do więzienia, kiedy gangsterów z Pruszkowa uniewinniono, a ten biznesmen co handlował złotem dostawał wyroki w zawieszeniu.

Dopiero po jakimś czasie do mediów zaczęły się przebijać informacje rzucające trochę inne światło na całą sprawę. Oto okazało się, że w całej sprawie nie chodziło ani o dług w Urzędzie Skarbowym ani o karę nałożoną przez Urząd Kontroli Skarbowej tylko o grzywnę nałożoną przez sąd za przestępstwo skarbowe polegające na nierzetelnym prowadzeniu dokumentacji finansowej. I w dodatku o grzywnę, o wymierzenie której, w ramach dobrowolnego poddania się karze, wnioskowała sama "pokrzywdzona". Wydało się też, iż owa pani nie raczyła zareagować na żadne z wezwań do zapłaty grzywny, jak też nie stawiła się na posiedzenie w sprawie zamiany grzywny na zastępczą karę pozbawienia wolności, w związku z czym nie mogła wyrazić zgody na to, by zamiast do więzienia sąd wysłał ją do zamiatania ulic. Nie miała także w zwyczaju odbierać korespondencji z sądu, ani informować o zmianie adresu. A policjanci nie przyszli po nią o 22.00 tylko około 21.00 i musieli kilkadziesiąt minut czekać aż ona wróci z zakupów do swoich pozostawionych bez opieki dzieci. Przeciwko obarczaniu sądu winą za całą sytuację, i ogólnie przeciwko medialnej nagonce na sąd w Opolu zaprotestował jego prezes, a następnie także zebranie wszystkich sędziów tego sądu.

W tym miejscu jednak cała historia w zasadzie się zakończyła przykryta - jak się później okazało - jeszcze bardziej naciąganą historią o wykryciu śladów trotylu i nitrogliceryny we wraku prezydenckiego samolotu. W zasadzie bez echa przeszła więc informacja o tym, że minister sprawiedliwości przeprowadził kontrolę sprawności postępowania w sprawie (bo tylko to mu wolno kontrolować) i stwierdził że w sprawie wystąpiła przewlekłość postępowania, znaczy ową kobietę wsadzono do więzienia o kilka miesięcy za późno. Równie niewielki odzew miała też informacja o tym, że po nagłośnieniu sprawy w sądzie urywają się telefony od skazanych, którzy wolą zapłacić zaległą grzywnę niż trafić do więzienia. Wszyscy zajęci są natomiast rozprawianiem o ruchliwości wysokoenergetycznych jonów na szczątkach Tupolewa (czy jakoś tak) wskazujących na to, że była bomba, zamach, zbrodnia i morderstwo...

Cała ta "sprawa opolska" pozostawiła głęboki niesmak, bo po raz kolejny zrobiono z igły widły, na które próbowano nadziać sędziego. Ja rozumiem, że dziennikarze muszą z czegoś żyć, a opisane historii Wielkiej Krzywdy uczynionej przez Zły Sąd to prosta i szybka wierszówka, w dodatku z ciągiem dalszym i murowanym poklaskiem czytelników. Chciałbym tylko, żeby pamiętali, że podważając pozycję sądów piłują gałąź na której siedzą, bo to sądy, nie czytelnicy będą chronić ich prawo do wolności wypowiedzi, gdy nadejdzie dzień, w którym jakiś człowiek władzy uzna, że nie podoba mu się to, co o nim wypisują. A wtedy na pewno będzie im zależało na tym, żeby sprawa nie była sądzona przez sędziego obawiającego się o to, że jak wyda wyrok inny niż pan premier sobie życzy to zostanie zaszczuty przez media, zwymyślany przez polityków i przeczołgany pod walcem ministerialnej kontroli nasłanej z zaleceniem ukarania winnych.

Chciałbym także, żeby panowie politycy nigdy nie zapominali o tym, że to oni tworzą prawo, które stosują sądy, więc jeżeli efekty jego stosowania im nie odpowiadają to winnych takiej sytuacji powinni szukać między sobą. A lekarstwem na problemy wynikające ze stosowania przez sądy złego prawa powinno być poprawianie przepisów, a nie nasyłanie na sądy i sędziów kontroli z poleceniem ukarania winnych tego, że prawo zadziałało inaczej niż panowie politycy by chcieli.

I cały czas mam nadzieję, że padnie jednak słowo "przepraszam"...