Obsługiwane przez usługę Blogger.

niedziela, 7 maja 2017

"Sądzie, ratuj!" - Akt II

Tragedia w trzech aktach

AKT II
Osoby:
- Czesio - właściciel mieszkania po babci
- Rysio - kolega Czesia zajmujący się budowlanką
- Zdzisio - kuzyn Rysia znający się co nieco na prawie
- Wujek Stefan - Wujek dobra rada znający się doskonale na wszystkim

 Scena 1

Mieszkanie Czesia, wyremontowane. Czesio siedzi wygodnie rozparty w fotelu. Na stronie, w innym miejscu, Rysio wybiera numer na telefonie. Po chwili dzwoni telefon Czesia. Czesio odbiera.

Czesio:
- Witam Ryszard. Masz coś ważnego, czy to co zwykle? 

Rysio:
- Wiesz Czesiu, wybacz że zawracam głowę przy sobocie, ale serio potrzebuje tej forsy. Pamiętasz, wyszło tam za te ściany dodatkowo dziewięć tysięcy z groszami, ci wysłałem jak mi to wyszło. Mieliśmy się rozliczyć na koniec. Ja żeby to zrobić to swoją kasę włożyłem na materiały, i bez tego to ja na tej robocie u ciebie jestem stratny

Czesio:
- Słuchaj Ryszard, jak ci już parę razy mówiłem umówiliśmy się na pięćdziesiąt tysięcy i tyle do ręki dostałeś Ja więcej kasy nie mam, wydałem co do grosza, jeszcze muszę gdzieś znaleźć ekstra trzy tysiące żeby dopłacić do szafek. Nawet jakbym chciał to nie mam z czego dać, więc weź już nie dzwoń więcej w tej sprawie.

Rysio:
- Czesiu, ale przecież była umowa, że te tynki to będą dodatkowo, że się rozliczymy na koniec. Sam powiedziałeś że dobra, żeby robić. Ja naprawdę potrzebuje tej forsy, choć paru tysięcy bo mnie skarbówka ściga, mam rachunki zaległe, jak nie zapłacę to będzie po mnie. Znamy się tyle lat, weź nie rób mi tego.

Czesio:
- Ryszard. Co ci miałem powiedzieć to powiedziałem. Umówiliśmy się na pięćdziesiąt i tyle dostałeś. Ja nie wnikam ile na tej robocie ekstra zarobiłeś, ile naprawdę zapłaciłeś za te płytki i sedes, nie czepiałem się że płytki są krzywo, nie chciałem faktury, po prostu zapłaciłem ile było wione. Dla mnie sprawa jest zakończona, więc nie zawracaj mi więcej głowy.

 Rysio:
- Czesiu, ja tego tak nie zostawię. Dobrze wiesz jak było, jak będzie trzeba to pójdę z tym do sądu i zobaczymy czyje będzie na wierzchu. 

Czesio:
- Idź, idź. Tylko pamiętaj że ja wtedy wyliczę całą twoją partaninę. Cieknący brodzik, krzywe lustro, falującą podłogę, i się okaże kto ma komu płacić. 

kurtyna 

Scena 2

Mieszkanie Rysia. Na fotelach siedzą Rysio i Zdzisio. Na stoliku obok sterta papierów.

Zdzisio:
- Wiesz, chłopie. Będę z tobą szczery. Możesz oczywiście iść z tym do sądu, i pewnie dostaniesz nakaz zapłaty. Ale jeśli tylko ten cały Czesiek zechce się bronić, to niestety kiepsko to wygląda. 

Rysio:
- Ale dlaczego, przecież mam wszystko - umowę, faktury, maile, tam jest wszystko dokładnie opisane i wyliczone, że zrobiłem i mi się należy te dziewięć pięćset.

Zdzisio:
- Postaram się ci to wyjaśnić prosto. Ty chcesz, żeby on ci zapłacił za dodatkową robotę, która nie była wliczona w te pięćdziesiąt tysięcy które dostałeś. A on twierdzi, że te tynki co zrobiłeś to mieściły się w tych pięćdziesięciu tysiącach. Musisz więc udowodnić, że faktycznie była taka umowa że te tynki będą płatne dodatkowo.

Rysio:
- No to mam faktury, maile, tam jest wszystko napisane...
 
Zdzisio:
- Faktury nic tu nie dają, bo nie chodzi o to czy robotę zrobiłeś, tylko o to, czy miał ci za nią dodatkowo zapłacić. A z mailami jest taki problem, że one wszystkie są z listopada i grudnia, gdy robotę robiłeś w sierpniu. I wszystkie są w zasadzie monotematyczne. Ty się upominasz o pieniądze, on odpisuje że wszystko zapłacił. Ty piszesz że tynki miały być ekstra, a on że wcale nie i pyta kiedy naprawisz to czy tamto. Z tych maili wynika więc tyle że ty twierdzisz, że pieniądze ci się należą a on twierdzi że nie. Żaden dowód.
 
Rysio:
- Ale ja mam jeszcze świadków, którzy potwierdzą że była umowa. Andrzej, Tomek, Marcin, moja Agnieszka, jak ich poproszę to oni wszyscy zeznają że on miał mi zapłacić!

Zdzisio:
- A któryś z nich był przy tym jak to uzgadnialiście?

Rysio:
- Nie, ale ja im wszystko opowiedziałem, i prosiłem żeby wpłynęli na Cześka żeby mi zapłacił.

Zdzisio:
- No to nie masz świadków chłopie. Masz świadków tego, że im mówiłeś że z Cześkiem była umowa, a nie tego że była z Cześkiem umowa. Ja też mogę powiedzieć paru znajomym, że pożyczyłem ci dziesięć tysięcy a ty nie oddałeś i podać ich na świadków, że jesteś mi winien te pieniądze. Widzisz problem?
 
Rysio:
- Na razie to widzę, że ty coś za bardzo bronisz Cześka. A przecież to ja jestem tutaj pokrzywdzony. Myślałem że mi pomożesz a ty próbujesz mnie zniechęcić.
 
Zdzisio:
- Chciałeś porady to ci poradziłem. Jak chciałeś wsparcia moralnego to trzeba było zadzwonić do wujka Stefana. On by ci powiedział że masz rację, na pewno wygrasz a ten Czesiek to zgnije w więzieniu za oszustwo. Ale nie wiem, czy naprawdę o to ci chodziło. 
 
kurtyna

 Scena 3

Mieszkanie Rysia. Rysio z telefonem w ręku, kurtyna podnosi się w trakcie rozmowy. Na stronie, w innym miejscu siedzi Wujek Stefan z telefonem w ręku.
 
Rysio:
- ... I tak to wujek wygląda. Jak myślisz, warto z tym iść do sądu?
 
Wujek Stefan:
- Rysiek, ty się nawet nie zastanawiaj. Jak masz umowę na piśmie, faktury i wezwanie do zapłaty to każdy sąd musi to uznać. A jak będzie za mało to możesz podać mnie na świadka, i ja potwierdzę, że te pieniądze ci się należą, bo to było oszustwo co ten człowiek zrobił.
 
Rysio:
- No ale Zdzisiek mówił, że to za mało, że te dowody są niedobre.
 
Wujek Stefan:
- Nie wiem co jeszcze on by chciał, przecież masz wszystko. Pewnie chciał cię naciągnąć na wzięcie jednego z jego kumpli adwokatów i zapłacenie mu paru tysięcy za fatygę. Prawnicy to, wiesz, jedna sitwa jest. Nie przejmuj się nim tylko wal do przodu. Tylko pamiętaj, żeby te maile to potwierdzić notarialnie, bo notarialnych nikt nie podważy.

Rysio:
- Dzięki wujek, bardzo mi pomogłeś. Jutro idę z tym do sądu.

Kurtyna

ciąg dalszy nastąpi