Cóż więc dowiadujemy się z komentarzy społeczeństwa na temat decyzji sądu? Ano przede wszystkim tego, że społeczeństwo nie potrzebuje czytać akt, ani nawet kodeksów, ono po prostu wie co należy zrobić. A jak sąd zrobił coś innego to znaczy że sędzia jest głupi, niedouczony, niekompetentny i oczywiście nie zna prawa:
z.lo: "Kuriozalne, jak bardzo sędzia może ignorować prawo."
bokaj:"ten wyrok to prawny skandal. nie da się zaprzeczyć, że facet jest cymbałem i dał się oskubać - ale oskubanie nastąpiło w warunkach NIEZGODNYCH Z PRAWEM!!!"
pinocchio: "Kolejna mega kompromitacja wymiaru sprawiedliwości. Ten sędzia po prostu stwierdził że człowieka pijanego można okraść i oszukać."
wmc-33: "Esencja kompetencji polskich sędziów. Sprawa niby prosta, a wyrok absurdalny"
cromio: "To sędzia mówił??? Chyba asesor albo i aplikant sędziowski (bo nie chcę podejrzewać konszachtów). Przecież tutaj pół kodeksu karnego i ustawy o wychowaniu w trzeźwości się kłania!"
przeciw-debilom "No proszę - sędzia idiota - to sprawa na wykluczenie go z zawodu.Upijanie się nie jest karalne, ale okradanie pijanego już tak.
Po przeczytaniu tychże kategorycznie krytycznych opinii postanowiłem zebrać wszystko co wiem o tej sprawie. I okazało się, że jest tego niewiele. Wiem, że jakiś dyrektor był w klubie GoGo i przy tej okazji obciążono jego służbową kartę bez limitu na blisko milion złotych. Wiem też, że ideą takowych przybytków jest to, że pracujące tam "tancerki" mają zadanie namawiać gości na to, by stawiali im (i sobie) drinki, które oferowane są po horrendalnych cenach. Wiem też, że prokuratura wniosła o tymczasowe aresztowanie menedżerki klubu i kilku tancerek, ale wniosku nie uwzględniono, bo sędzia uznał, że czyn opisany we wniosku w świetle dowodów nie jest przestępstwem. Mniej więcej kojarzę też czym jest oszustwo w rozumieniu kodeksu karnego i jakie są przesłanki stosowania tymczasowego aresztowania. I tyle. Tylko tyle. Nie widziałem akt, więc nie wiem ani co zeznawał ów dyrektor, ani jakie dokumenty zebrano. Nie wiem jaki konkretnie zarzut postawiono podejrzanym, i jak go sformułowano. Nie wiem jakie dowody przedstawiono wraz z wnioskiem, ani co wyjaśniali podejrzani. To zaś oznacza, że nie wiem ani w oparciu o co sędzia podjął decyzję, ani nawet o czym decydował - a więc i nie mogę oceniać, czy decyzja była prawidłowa czy nie.
Niestety, jak widać wielu jest takich, dla których brak podstawowych informacji wyjściowych nie stanowi przeszkody do kategorycznego wypowiadania się, że wyrok jest zły. Nie od dziś zresztą wiadomo, że zasada "nie znam się, ale się wypowiem" stanowi podstawę dyskusji publicznej. Trudno, widać taki los i nic nie da się na to poradzić. Jeżeli ktoś potrzebuje się ośmieszyć publikując pseudoprawniczy komentarz do orzeczenia to proszę bardzo. Robienie z siebie durnia nie jest zabronione prawem.
Niestety w komentarzach znajdziemy także inne wypowiedzi:
Tak jest. Autorzy owych komentarzy nie widzieli nic złego w tym, by publicznie, choć anonimowo, oskarżyć konkretnego sędziego, wymienionego w artykule z imienia i nazwiska, o przyjęcie korzyści osobistej albo majątkowej. I to wyłącznie dlatego, że nie spodobało im się wydane orzeczenie, bo jakoś wątpię aby mieli jakiekolwiek inne powody, by rzucać tak ciężkie oskarżenia, nie mówiąc już o posiadaniu jakichkolwiek dowodów na poparcie stawianych zarzutów. Rzucanie oskarżeń to zaś coś zupełnie innego, niż bezpodstawna krytyka wydanego orzeczenia, nawet niekulturalna czy wręcz wulgarna. Prawo nazywa to zniesławieniem, a kodeks karny zalicza do przestępstw.
Dlaczego więc każdy kto tylko ma dostęp do internetu może w zasadzie bezkarnie obrzucać sędziego błotem (żeby nie nazwać tego dosadniej)? Ano dlatego, że takie postępowanie nie jest traktowane jako naruszające interes publiczny, czy też dobro wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli więc jakiemuś sędziemu nie podoba się, że ktoś go oskarża o branie łapówek, tudzież że umieszczono go na jakiejś "czarnej liście" skorumpowanych sędziów to musi samodzielnie dochodzić swoich praw. Jako prywatna osoba która poczuła się osobiście urażona, nie jako sędzia powołany przez Prezydenta RP do orzekania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, któremu bezpodstawnie zarzucono niegodne urzędu postępowanie. Bo najwidoczniej Rzeczypospolita Polska nie ma nic przeciwko pomawianiu sędziów, którzy orzekają w jej imieniu.
Cóż powinno nastąpić? Ano niestety należy wprowadzić jasny przepis, który stwierdza, że jeżeli ktoś ma dowód na korupcję wobec sędziego, albo chociaż uzasadnione podejrzenie takowej, winien te informację przedstawić organom ścigania. A jeżeli tylko mu się wydaje, albo tak tylko sobie myśli, to powinien te myśli zachować dla siebie, a nie wypisywać w Internecie. Bo potrzeba zachowania autorytetu sądów, jako instytucji niezbędnej dla prawidłowego funkcjonowania państwa, nie pozwala na to, by każdy mógł sobie ot tak opowiadać że ten, czy tamten sędzia to skorumpowany idiota. I nie ważne czy będzie to robić dlatego że szczerze tak uważa, czy dlatego, że obrażanie innych jest dla niego jedynym źródłem satysfakcji w jego szarym życiu. Wolność słowa ma swoje granice, a jedną z nich wyznacza potrzeba zachowania powagi władzy sądowej (art. 10.2