Obsługiwane przez usługę Blogger.

środa, 26 marca 2014

Karencja


Kontynuując (choć zgadzam się, że nudne się to już robi) niekończącą się sagę o Nowym Lepszym Operatorze chciałbym zwrócić dziś uwagę na inny aspekt jego nowatorskiej działalności, którego jako żywo za czasów Złego Postkomunistycznego Monopolisty się nie spotykało. I tym razem nie będzie o awizach, a o przesyłkach, które faktycznie doręczono, zgodnie z ideą działania Nowego Lepszego Doręczyciela, że przesyłki należy doręczać, a nie awizować. I jak się wydaje ta idea jest wdrażania w życie, bo listów faktycznie doręczonych jest jakby więcej, chociaż i tutaj czasami zdarzają się interesujące przypadki... jak na przykład pokwitowanie odbioru przesyłki przez człowieka siedzącego aktualnie w więzieniu kilkaset kilometrów dalej. Nie o tym jednak chciałem pisać. Tematem dzisiejszego numeru będzie to, co z takimi pokwitowanymi zwrotkami dzieje się dalej.

Popatrzmy sobie na tę oto zwrotkę:


i cóż z niej możemy wyczytać? Ano że rzeczona przesyłka skierowana została do pełnomocnika powoda w piątek 7 lutego 2014 r., a do adresata dostarczono ją też w piątek 14 lutego 2014 r., co wynika wyraźnie z prezentaty. Zły Monopolista doręczyłby wprawdzie na drugi, góra trzeci dzień, ale nie o to tutaj chodzi. Popatrzmy na datownik w prawym górnym rogu, który wskazuje na to, kiedy ową zwrotkę odesłano do sądu. I co tam widzimy? 7 marca 2014 r. No i teraz pytanie za 100 punktów: co działo się z tą zwrotką pomiędzy 14 lutego i 7 marca?

A to nie jedyny taki przypadek. Ta na przykład przesyłka:


została doręczona (bez awiza, po 10 dniach od wysłania) 30 stycznia 2014 r. natomiast odesłano ją sądowi dopiero 17 lutego 2014 r. Opóźniło się przez to nadanie biegu zażaleniu. No ale przecież to jednostkowy przypadek... podobnie jak i ten:


gdzie na odesłanie zwrotki z zawiadomieniem o terminie posiedzenia musieliśmy czekać 20 dni. Ostatecznie o tym, że pełnomocnik jest powiadomiony dowiedzieliśmy się po 6 tygodniach od wysłania zawiadomienia i po 4 tygodniach od momentu, gdy go zawiadomiono. Za czasów Złego Monopolisty takie zawiadomienie o rozprawie wysyłało się czasem i z tylko 3-tygodniowym wyprzedzeniem, i zwrotki wracały... no cóż. Nowa Jakość. Podobnie jak i tu:


gdzie przesyłkę miejscową podjętą z sądu 7 stycznia 2014 r. doręczono dopiero 20 lutego 2014 r. (ciut za długo, nawet z awizowaniem) natomiast zwrotkę odesłano dopiero 4 marca 2014 r. czyli po 10 dniach od doręczenia. W sumie "obrót pocztowy" tej przesyłki trwał niemal dwa miesiące. Doskonały wynik, pogratulować. Przesyłka ta zawierała wezwanie dla świadka na rozprawę w dniu 24 marca 2014 r. tak więc tylko dzięki wyjątkowo długim terminom odroczeń udało się uniknąć "spadnięcia" sprawy. Gdyby bowiem termin był krótszy (znaczy się normalny) to ewidentnie nowemu lepszemu nie udałoby się doręczyć świadkowi wezwania w terminie. Reklamacja oczywiście złożona. Oczywiście odpowiedzi na razie brak, ale wnioskując po odpowiedziach, jakie już otrzymaliśmy raczej nie zostanie uwzględniona, bo przecież przesyłkę doręczono, więc o co państwu chodzi.

Nie spodziewam się także satysfakcjonującej odpowiedzi na reklamację w sprawie tego doręczenia:


gdzie zwrotkę przesyłki doręczonej w dniu 22 stycznia 2014 r. odesłano sądowi dopiero 21 lutego 2014 r. - to chyba rekordowy okres karencji zwrotek - 30 dni. A pamiętajmy, że data stempla zwrotnego to nie jest data dostarczenia zwrotki do sądu, a data jej "zwrotnego" nadania w placówce pocztowej, czyli wprowadzenia do systemu doręczeń. Do tej daty dodać należy jeszcze co najmniej pięć dni.(jak dobrze pójdzie) na fizyczne dostarczenie zwrotki sądowi.

Ktoś może oczywiście zapytać jakie to ma znaczenie, kiedy zwrotkę odesłano, przecież  przesyłkę doręczono i to powinno się liczyć. Tyle tylko, że dla sądu liczy się nie tylko to, czy przesyłkę doręczono, ale i kiedy ją doręczono, bo od momentu doręczenia rozpoczyna się liczenie terminów, od zachowania których zależy niejednokrotnie dalszy tok postępowania. Jeżeli komuś doręczono odpis postanowienia, a on wniósł na nie zażalenie musimy wiedzieć, czy złożył je w terminie 7 dni od doręczenia postanowienia, bo jak się spóźnił choćby o jeden dzień to zażalenie należy odrzucić.  Bez zwrotki nie da się tego ustalić, bo Nowy Lepszy udostępnia wprawdzie możliwość śledzenia przesyłki w internecie ale nie ujawnia dat dokonania poszczególnych czynności. Tak więc sprawa może sobie leżeć miesiąc czekając aż sąd będzie w stanie ocenić, czy termin upłynął czy nie, ewentualnie, czy ktoś się zmieścił w siedmiodniowym terminie do uzupełnienia braków formalnych.. Bo bez tego nie będzie ani nakazu zapłaty, ani nadania biegu zażaleniu, ani tytułu wykonawczego. I czyja to będzie wina? Też sądu, że za późno wysłał?


Żeby nie oskarżono mnie o uprzedzenie, stronniczość i takie tam to oczywiście przyznaję, że czasami Nowemu Słonecznemu udaje się odesłać zwrotki już tego samego dnia... albo w ciągu trzech dni, zależy na którą pieczątkę spojrzymy...

 

 bo najwidoczniej tutaj komuś z PGP nie spodobała się pieczątka InPostu stwierdzająca odesłanie przesyłki w dniu 17 lutego 2014 r. więc ją skreślił i zastąpił swoją, z 19 lutego 2014 r. Nie żeby mnie to dziwiło, bo skreślanie stempli z "nieprawomyślnymi" datami i przystawianie "właściwych" wydaje się być normalną praktyką Nowego Lepszego, ale nie oznacza to, że to jest w porządku...


A na koniec taki smaczek, zagadka dla czytelników. Co jest nie tak z tą zwrotką, będącą dziełem mieleckiego oddziału Nowego Lepszego Operatora?


(cdn...)