Obsługiwane przez usługę Blogger.

piątek, 16 marca 2012

Żółte papiery

Przysiadłem sobie nad jednym działem spadku. Typowa sprawa. Rodzinka żyła sobie zgodnie, dopóki ktoś się nie upomniał o spadek po rodzicach, po czym się zaczęło. Spór co do składu majątku, w tym znikające skarpety ze złotem, roszczenia o zwrot nakładów, żądania zaliczenia darowizn na schedę spadkową, zarzuty zasiedzenia i generalnie działówka full wypas. Żeby się połapać kto chce co od kogo postanowiłem pozaznaczać sobie ważniejsze pisma i dokumenty żółtymi karteczkami, żeby potem nie wertować  w kółko akt jak przyjdzie do szczegółowego rozpisywania. Pism było dużo i szybko zużyłem cały swój ostatni przydział karteczek. Poszedłem więc po nowy zapas i nie powiem bez szemrania i sprzeciwu dostałem kolejną paczkę. Ale z towarzyszącą temu poradą, żebym je oszczędzał, bo to już ostatnie, a nowych prędko nie będzie „bo teraz wszystko musi iść przez Kraków”.

Faktycznie 17 lutego 2012 r. wydane zostało zarządzenie Ministra Sprawiedliwości „w sprawie wskazania zamawiającego do przygotowywania i przeprowadzania postępowań o udzielenie zamówienia publicznego, udzielania zamówień oraz zawierania umów ramowych na potrzeby jednostek organizacyjnych podległych i nadzorowanych przez Ministra Sprawiedliwości” (uff... długa nazwa). Zarządzenie to w §1 stanowi, iż:

Wskazuje się Sąd Apelacyjny w Krakowie, jako zamawiającego właściwego do przeprowadzania na rzecz sądów powszechnych postępowań i udzielania zamówień publicznych.
W tłumaczeniu z prawniczego na ogólnoludzki oznacza to, że teraz poszczególne sądy nie będą już mogły we własnym zakresie organizować przetargów na dostawę potrzebnych im towarów i usług, a zamiast tego będzie jeden centralny przetarg organizowany przez Sąd Apelacyjny w Krakowie. Dlaczego w Krakowie? Bo tak będzie oszczędniej. Podobno.

Cóż to zarządzenie oznacza dla mnie, prostego użytkownika materiałów biurowych? Ano tyle, że jeżeli z jakiegoś powodu będę potrzebował ołówka, gumki, czy też żółtych karteczek to najprościej będzie jak sam je sobie kupię. Zresztą to samo będzie dotyczyło też czajnika, lampki na biurko a nawet krzesła. Bo teraz aby zamówić potrzebne materiały trzeba złożyć specjalne zapotrzebowanie, które przesyła się do Okręgu, Okręg przesyła je do Apelacji, a Apelacja po skompletowaniu wszystkiego, do Krakowa. Kraków następnie przeprowadzi Centralny Przetarg i udzieli Zamówienia. A potem ktoś nam ten towar dostarczy... kiedyś tam, może jeszcze w tym roku. Bo z oficjalnego pisemka w sprawie składania zapotrzebowań wynika, że „udzielenie” pierwszych zamówień jest planowane na październik. Znaczy, do tego czasu mamy radzić sobie sami... Będzie ciężko, bo zapasy mamy dość ograniczone... papieru wystarczy nam gdzieś do czerwca, może lipca jak będziemy oszczędzać. Zresztą papier to nie największy problem, bo zawsze można pisać protokoły ręcznie, wykorzystując zapasy druków z epoki przedkomputerowej (czyli sprzed pięciu lat). Gorzej będzie z tonerami do drukarek (których zapas już w tej chwili jest na ukończeniu) i okładkami do akt. Bo zapasy okładek wystarczą, przy obecnym wpływie, najdalej do sierpnia. I fajnie.

Co będzie jak zabraknie papieru, okładek, tonerów? Ano nic. Po prostu nie będę sądził. Nie będę wydawał orzeczeń na posiedzeniu niejawnym, nie będę prowadził rozpraw, a nowe sprawy będą leżały i czekały na dostawę centralnie zamówionych okładek. Nie ja nabałaganiłem, to nie ja będę sprzątał. A jak jakiś patefon z ministerstwa będzie żądał wyjaśnień dlaczego nie odbywają się rozprawy to odpiszę mu ręcznie (bo nie będę miał tonera) na odwrocie zadrukowanej kartki (bo nie będę miał papieru) że przyczyną jest Genialny Pomysł Centralizacji Zakupów. I że dopóki nie dostanę papieru i tonera dopóty sąd w mojej osobie nie będzie pracował.

Absurdalne? Tak, ale niestety prawdziwe. Zarządzenie Pana Ministra nie przewiduje bowiem możliwości „alarmowego” dokupienia niezbędnych materiałów tylko dlatego, że ich zabrakło bo nikt nie przypuszczał, że to, co kupiono na koniec zeszłego roku będzie musiało wystarczyć na cały bieżący rok. Jedyny wyjątek od zasady centralnego zamawiania wszystkiego przez Kraków zawarto w §6 zarządzenia Pana Ministra – jest to dozwolone w wypadku wystąpienia klęski żywiołowej lub innego nadzwyczajnego zdarzenia na obszarze działania sądu. Ze względu na to zaproponowałem, żeby w razie potrzeby spowodować stan klęski żywiołowej poprzez urwanie kranu w łazience na trzecim piętrze (awaria techniczna) co spowoduje, że woda będzie płynęła po i tak śliskich schodach (zagrażająca zdrowiu wielu osób) co będzie wymagało współpracy pogotowia wodociągowego, które przyśle hydraulika i policji sądowej, która będzie pilnowała, żeby nikt nie wchodził na schody (która dla usunięcia skutków wymaga współpracy różnych służb) ale nie wiem na ile taka „klęska” będzie uzasadniała zakup papieru, tonerów i taśmy klejącej. Może więc lepiej pójść w drugą stronę i poszukiwać jakichś nadzwyczajnych zdarzeń, które będą uzasadniały poczynienie niezbędnych zakupów. Można by na przykład ogłosić przetarg na dostawę papieru w związku z wyjściem polskiej reprezentacji z grupy na EURO 2012. No bo już bardziej nadzwyczajnego zdarzenia (choć, przyznam, również mało prawdopodobnego) nie może być. A może będzie można ogłosić przetarg na długopisy w związku z narodzinami hipopotama w ZOO? Dziennikarze przy takich okazjach zawsze piszą, że to „niecodzienne wydarzenie”. Trzeba sobie przecież jakoś radzić, co nie?

P.S.
Dotarła do mnie informacja, że jest podobno jakiś Faks z Ministerstwa, który mówi, że do września można zamawiać „po staremu”. Czy to znaczy, że uchylono zarządzenie Pana Ministra? Ano nie. Po prostu wydano Lex Fax że można się do niego nie stosować. Już widzę, jak za jakiś czas osoba odpowiedzialna za zamówienia tłumaczy się, że naruszyła zasady wydatkowania pieniędzy budżetowych wynikające z zarządzenia Ministra bo dostała faks z ministerstwa, że może się tym zarządzeniem nie przejmować.