Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 11 lipca 2011

Autorytet

Napisałem w poprzednim wpisie, że wszystkie te nakazy, zakazy i kary z nimi związane winny służyć umocnieniu autorytetu sądów. Teraz jednakże wydaje mi się, że nie jest to właściwe słowo. Że autorytet to tylko droga do celu, którym jest osiągniecie stanu, w którym postawa poszczególnych obywateli wobec sądów, sędziów i orzeczeń sądowych będzie adekwatna do powagi sądu, godności urzędu sędziego i pozycji ustrojowej sądów. Wprowadzenie kary za ignorowanie orzeczeń sądowych nie spowoduje bowiem, że ukarany nabierze szacunku do sądu i uzna jego autorytet. On najwyżej będzie czuł respekt wobec silniejszego, posiadającego władzę karania go i podporządkuje się mu, dostosowując się do żądanego od niego wzorca zachowań z obawy przed karą. Co nie zmienia faktu, iż ostateczny efekt będzie taki sam.

Jaka miałaby być owa prawidłowa postawa wobec sądów i ich orzeczeń? Trudno określić to jednym słowem, znacznie łatwiej jest wskazać, jakie postawy nie powinny być akceptowane, jakie zachowania podważają pozycję ustrojową sądów czy też kłócą się z potrzebą utrzymania należytej jego powagi. Są to wszelkie zachowania polegające na ignorowaniu lub kontestowaniu prawomocnych orzeczeń sądowych. Wszelkie te butne zapowiedzi, że ktoś nie ma zamiaru podporządkować się orzeczeniu, także niestety padające ze strony polityków z pierwszych stron gazet. Chodzi tu także o te wszystkie przypadki, w których podsądny, przeciwko któremu wydano wyrok nakazujący zrobienie czegoś oczekuje ze spełnieniem swego obowiązku do chwili, gdy zostanie do tego przymuszony. Postawa „nie mam gotówki, więc nie muszę płacić” występuje tak często, że nie ma nawet potrzeby o tym więcej pisać. Bo płaci się nie dlatego, że sąd to nakazał, tylko dlatego, że przyszedł komornik i zabiera. Raz zdarzyło mi się nawet, że pozwany miał  pretensje do powoda, że ten dopiero po ośmiu latach od otrzymania wyroku eksmisyjnego poszedł z nim do komornika. Reakcją na moje stwierdzenie, że to on od ośmiu lat ignoruje orzeczenie sądu było zdziwienie, bo on myślał, że musi być komornik. Jakoś nie dotarło do jego świadomości, że wyrok skierowany jest przede wszystkim do niego.

Prócz niewłaściwych postaw wobec orzeczeń sądów nagminne są niewłaściwe postawy wobec sądów jako instytucji oraz samych sędziów. Praktycznie na porządku dziennym jest ignorowanie przez świadków wezwań do stawienia się w sądzie. Regularnie widuję ludzi, którzy przyszli do sądu ubrani jak na imprezę przy grillu – krótkie spodenki, podkoszulki na ramiączkach, t-shirty z głupawymi nadrukami, panie noszące pasek zamiast spódniczki i szalik zamiast bluzki. Do tego dochodzi wielka swoboda z jaką różni „znawcy” uznają za stosowne rzucać pod adresem sądów i sędziów zarzuty o niekompetencję, korupcję, lenistwo, czy nawet popełnienie przestępstw. Wystarczy przeczytać w internecie jakikolwiek tekst w sprawie wydanego przez sąd orzeczenia i komentarze do niego. Większość z nich sprowadza się do jednego wspólnego mianownika – Nie wiem wprawdzie jak to naprawdę było i o co w sprawie chodzi, ale i tak uważam tego sędziego za niedouczonego, skorumpowanego idiotę. Nikt nie czuje żadnych oporów przed rzucaniem oskarżeń czy pomówień, bo sędziowie to tacy „chłopcy do bicia”, w końcu nikt ich nie weźmie w obronę, ani rząd, ani sejm, ani niestety nawet KRS, który powinien stać na straży pozycji ustrojowej sądów. 

Budowanie w świadomości społecznej właściwych wzorców zachowań w stosunku do sądów, sędziów i wyroków sądowych wymaga współpracy wszystkich organów władzy i nie tylko. Nie wystarczy, że sędziowie nie będą się spóźniać na rozprawy, będą zawsze czytać akta przed rozprawą i zrozumiale uzasadniać swe wyroki. Nie można całego problemu ograniczać do stwierdzenia, że skoro sędziowie nie szanują obywateli to nie mają co liczyć na ich szacunek. Owszem, sędziowie powinni zapracować na szacunek obywateli pełniąc swą służbę w sposób odpowiadający godności piastowanego urzędu. Ustawodawca powinien tworzyć jasne i przejrzyste prawo wprowadzające uczciwe reguły postępowania i jednocześnie pozwalające sędziom na właściwe wykonywanie powierzonych im zadań. Rząd powinien dbać o zapewnienie odpowiednich do potrzeb sił i środków, by sądy mogły pracować sprawnie. Szkoły, organizacje pozarządowe, samorządy powinny dbać o właściwą edukację obywatelską, a rodzice uczyć swe dzieci czym są sądy. Bo niestety jeżeli komuś od najmłodszych lat nie wpojono właściwych postaw, to trudno będzie go ich później nauczyć.

I tu, na koniec tych rozważań niestety muszę stwierdzić, że nie da się uciec przed wymuszaniem właściwych postaw siłą, poprzez nakazy, zakazy i kary za ich naruszenie. Bo realia są takie, że samo apelowanie o powstrzymanie się od jakichś zachowań to za mało. Bo każdy, kto ostentacyjnie nie szanuje orzeczeń sądów czy postępuje w sposób naruszający ich powagę wywiera bardzo zły wpływ na innych. Dlatego najpierw należy wymusić właściwe postawy, a dopiero potem przekonywać obywateli, że faktycznie tak powinni postępować. Bo sztuka rządzenia to niestety także sztuka odpowiedniego stosowania przemocy, w odpowiednim miejscu i w odpowiedniej ilości, a zarówno za mało jak i za dużo przemocy nie prowadzi do niczego dobrego.

P.S.
Bardzo interesujące rozważania dotyczące przemocy jako instrumentu rządzenia znajdują się w książce Roberta Heinleina „Żołnierze kosmosu”. Film nakręcony na jej motywach nie oddaje całej głębi rozważań filozoficzno - socjologicznych zawartych w tej powieści. Polecam w szczególności bardzo interesujące rozważania dotyczące prawidłowego sposobu postępowania z małoletnimi przestępcami, oraz potrzeby stosowania kar cielesnych jako odwołujących się do naturalnego, ewolucyjnego mechanizmu zapobiegania działaniom przynoszącym szkodę.