Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 16 października 2010

Szkodniki sądowe - część 2 - Skarżaki

Skarżaki występują praktycznie w każdym sądzie, i na każdym etapie postępowania, a nawet po jego zakończeniu. Co do zasady nie zgadzają się one z niczym co do nich się pisze (albo i mówi), bo one lepiej wiedzą co powinno być zrobione. Na każdą próbę kontaktu strasznie się żalą, odwołują i zaskarżają, stąd też ich nazwa. W odróżnieniu od pukaczy nie wnoszą one jednak próśb czy skarg do organów „nadrzędnych” lecz środki odwoławcze – apelacje, zażalenia, sprzeciwy. Czasami nawet decydując który konkretnie sąd winien je rozpoznać.

Skarżak zwykle uważa, iż jego zaskarżenie jest na tyle jasne, oczywiste, zasadne, bezsporne i doskonałe że nie ma innej możliwości jak jego uwzględnienie (wraz z odpowiednio uniżonym przeproszeniem go). Jakakolwiek odmienna decyzja w jego mniemaniu oznacza, że jego zaskarżenia nie rozpoznano, albo rozpoznano niewłaściwie, a zatem ma on prawo się od tego odwołać. No bo nie może być tak, że sąd wydaje złe orzeczenia. Wniesienie przez skarżaka zaskarżenia często także wyczerpuje jego siły na tyle, iż jest on niezdolny do podjęcia jakichkolwiek dalszych działań z nim związanych. Wzywanie go zatem by uzupełnił braki swego zaskarżenia, wniósł opłatę, a także aby wskazał co tak konkretnie zaskarża jest wówczas bezcelowe. Żądanie takie jest całkowicie poza jego sferą pojmowania, i jedyne co może wywołać to pełne oburzenia burknięcie. Istnieje wiele gatunków skarżaków, różniących się stopniem zaangażowania w swą rolę. Wśród nich najbardziej uciążliwe są: skarżak ciągnik, skarżak ponownik i oczywiście skarżak wielki

Skarżak ciągnik
Nazwa tego gatunku pochodzi od zawziętości, z jaką ciągną one łańcuch zażaleń, nie przyjmując do wiadomości, iż orzeczenie jest prawomocne. Samo stwierdzenie, że od orzeczenia nie służy środek odwoławczy nie wystarczy by przekonać o tym ciągnika. On wie, że skoro orzeczenie jest złe, to musi być zmienione, bo inaczej to będzie niesprawiedliwe. Wnosi więc o zmianę orzeczenia odmawiającego uwzględnienia jego zażalenia. Jego zażalenie jest oczywiście odrzucane (bo orzeczenie sądu odwoławczego jest ostateczne) na co wnosi on zażalenie, które jest oddalane (albo zwracane) na co wnosi on zażalenie, które jest odrzucane itd.

Skarżak ponownik
Skarżak ponownik działa podobnie do ciągnika. Nie wnosi on jednak zażaleń na kolejne wydawane w sprawie orzeczenia, lecz wciąż ponawia swe odwołanie od pierwszego, nieprawidłowego jego zdaniem orzeczenia. Ponowniki wnoszą więc „ponowne apelacje”, „ponowne wnioski o ponowne rozpoznanie”, ponawiają zażalenia, uzasadniając to tym, że do tej pory nie rozpoznano ich należycie, nie uwzględniono wszystkich okoliczności, pominięto ważne dowody itp. Odrzucanie takich apelacji wniosków i zażaleń z pouczaniem skarżaka, że orzeczenie jest prawomocne i żaden środek odwoławczy nie służy mija się oczywiście z celem.

Skarżak wielki
Bardzo rzadko występującym – i całe szczęście – gatunkiem skarżaka jest skarżak wielki. Przedstawiciele tego gatunku zaskarżają wszystko co sąd do nich przesyła bądź mówi. Włącznie z pismem zawiadamiającym o kolejnym terminie rozprawy, tudzież o tym, że oto sąd doręcza mu odpis pisma drugiej strony. To pismo zresztą skarżak wielki też zaskarży, podobnie jak i samą drugą stronę. Zaskarży też sąd, i sąd nad nim nadrzędny. Jak również inne sądy, urzędy i instytucje, które ośmieliły się kiedykolwiek zrobić coś inaczej niż on uważa że powinny. Pouczanie skarżaka wielkiego, że procedura nie przewiduje zaskarżania pism, dowodów, osób, urzędów itp. jest bezcelowe, bo pismo zawierające takie pouczenie on i tak zaskarży. I tego co je podpisał też. Wzywanie go by uzupełnił braki formalne swego zażalenia (jeżeli akurat owo „zaskarżenie” można potraktować jako takowe) także jest bezcelowe, bo on i tak zaskarży to wezwanie. I tego co je podpisał też. Zakończenie postępowania w sprawie także nie stanowi przeszkody dla tego gatunku skarżaka, bo w jego mniemaniu postępowanie nie może być zakończone dopóki jego zaskarżenia nie zostaną właściwie rozpoznane. Właściwie, to znaczy tak jak on chce. A jeżeli prawo na to nie pozwala, to on to prawo zaskarża.

Działalność skarżaków jest bardzo uciążliwa, albowiem każde wniesione przez nich zażalenie uruchamia pracochłonną i kosztowną procedurę jego rozpoznawania. Trzeba go wezwać do uzupełnienia braków, doręczyć odpisy pozostałym stronom, przesłać akta sądowi odwoławczemu do rozpoznania, doręczyć odpis postanowienia. To wszystko trwa oraz kosztuje. Zdarzają się sprawy, w których ostateczny, prawomocny wyrok zapadł już kilka lat temu, lecz akta te nie mogą udać się na zasłużony odpoczynek do archiwum, gdyż zostały zaatakowane przez skarżaki, i co miesiąc-dwa wpływa do nich kolejne zażalenie, ponowna apelacja, wniosek o zmianę wyroku itp. Ciągle zatem nad tą sprawą muszą się pochylać sędziowie, ciągle wydaje się pieniądze na kolejne przesyłki, pozostali uczestnicy postępowania ciągle dostają pisma w sprawie, która dawno temu się zakończyła. Akta wędrują w tę i z powrotem pomiędzy sądem rejonowym a okręgowym a efektu żadnego nie widać. Najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie tu zasady, że w wypadku prawomocnego rozstrzygnięcia następuje zamknięcie akt, i jakiekolwiek zażalenia wpływające później pozostawia się bez rozpoznania. Albo wprowadzenie karnej opłaty od wszystkich środków odwoławczych wnoszonych po prawomocnym zakończeniu postępowania.