[...] Co gorsza powiem o tym, chociaż może nie powinienem, bo nie mam żadnego dowodu na piśmie, ale słyszałem, jak publicznie poprzednik obecnego ministra sprawiedliwości, kiedy szykowano tę nowelizację powiedział, że powodem ewentualnego zamrożenia wynagrodzeń dla sędziów jest akcja sędziów Stowarzyszenia „Iustitia”, którzy wysyłali czerwone kartki Premierowi i w ten sposób „rozeźlili” Premiera. Nie zostało to nigdzie odnotowane, ale taka wypowiedź padła i nie wątpię, że była to wypowiedź odpowiadająca prawdzie. [...]
W pismach, które władza polityczna przesłała do Trybunału Konstytucyjnego (można się z nimi zapoznać na stronie trybunału, przy sprawie K 1/12) w odpowiedzi na zarzut niezgodności zamrożenia wynagrodzeń sędziowskich z Konstytucją RP napisano, że owo zamrożenie było spowodowane tragiczną sytuacją finansów państwa. Że gospodarka ledwo zipie, i że musimy zaciskać pasa, bo deficyt sięga progu ostrożnościowego. Napisali nawet, że wypłacenie sędziom (i prokuratorom) tych zabranych im 130 milionów złotych spowoduje daleko idące reperkusje społeczne i międzynarodowe. Z ekranów i stron gazet płynęły wypowiedzi autorytetów mówiących jak to sędziowie jako elita powinni ponosić ciężar sytuacji kraju, że to niegodne żądać więcej, że jest kryzys i należy to zrozumieć. Że mając takie przywileje powinni być gotowi dać coś od siebie. A tu nagle okazuje się, że chodziło tu po prostu o to, że pan Premier obraził się na sędziów i postanowił ich „ukarać” za to, że ośmielili się mu przypomnieć, co im obiecywał.
I tyle. Możliwość wyciągnięcia wniosków pozostawiam czytelnikom. Bo po ponownym przeczytaniu i przemyśleniu tego, co napisałem dalej, uznałem, że nie przystoi mi go publikować. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że pewnego dnia obudzę się w normalnym kraju, w którym takie rzeczy się nie zdarzają.