poniedziałek, 11 października 2010
Szkodniki sądowe - część 1 - Pukacze
Jednymi z najczęściej występujących szkodników sądowych są różne gatunki pukaczy. Nazwa „pukacz” pochodzi od pukania, kołatania przez przedstawicieli gatunku do wszelkich możliwych drzwi, bram, furtek, okien wszelkich możliwych instytucji. Czasami, choć rzadko, używa się także nazwy „opornik” od niezwykłej oporności przedstawicieli tej odmiany na kierowane do nich informacje, wypowiedzi i pouczenia. Ta cecha charakteryzuje jednakże wiele sądowych szkodników, jak na przykład skarżaki czy aferniki i nie można przypisywać jej tylko pukaczom.
Pukacze uaktywniają się po prawomocnym zakończeniu postępowania sądowego. Niektóre gatunki działają na ograniczonym terytorium, zwykle obejmującym jeden lub więcej sądów, które rozpoznawały ich sprawę i do tych sądów piszą. Inne zaś starają się sięgnąć tak wysoko, jak tylko dadzą radę. Piszą więc do Prezydenta, Ministra Sprawiedliwości, Rzecznika Praw Obywatelskich, do posłów, senatorów, Prezesa Sądu Najwyższego. Produkują wówczas szereg pism o różnym charakterze, kierując najróżniejsze prośby, wnioski, skargi, doniesienia, zawiadomienia. Tłumaczenie pukaczowi, iż postępowanie się zakończyło, że jedyne co może zrobić to podporządkować się orzeczeniu, mija się zupełnie z celem, gdyż pukacz nie przyjmuje do wiadomości komunikatów niezgodnych z jego sposobem pojmowania świata. To samo dotyczy prób tłumaczenia pukaczowi, że z daną sprawą winien zgłosić się gdzie indziej, bo sąd nie jest władny jej rozpoznać, albo nie ma prawnej możliwości tego uczynić. Pukacz oczekuje bowiem podjęcia konkretnego działania, i żadne inne rozwiązanie go nie satysfakcjonuje.
Pukacz pokornik
Pukacz pokornik często uaktywnia się po wydaniu niekorzystnego dla niego orzeczenia, najczęściej nakazującego mu zapłatę. Jego pisemne wypowiedzi przepełnione są żalem, błaganiami, prośbami, historiami z życia rodzinnego i mają na celu przekonać adresata iż pukaczowi dzieje się krzywda i nakłonienie go do udzielenia mu pomocy. Odmawianie spełnienia przez Wielce Szanowny Sąd pokornych próśb pukacza, choćby towarzyszyło im powołanie i cytowanie przepisów jednoznacznie zabraniających ich uwzględnienia, także nic nie daje. Jedynym efektem takiego działania będzie bowiem pobudzenie pukacza do ich ponawiania, wraz z prośbą o ponowne rozważenie, w drodze wyjątku, bo on wprawdzie rozumie, że sąd nie może, ale mimo to bardzo prosi, bo jemu jest naprawdę bardzo ciężko.
Pukacz skargownik
Pukacz skargownik, inaczej niż pukacz pokornik nie wnosi próśb o zmianę orzeczenia, ani o to, by mimo wszystko zrobić tak jak on prosił. Skargownik, jak sama nazwa wskazuje wnosi skargi na tych, co jego prośby nie spełnili. Skargi kieruje zwykle do prezesów sądów, wizytatorów, a także do ministra sprawiedliwości (niekoniecznie tego, który aktualnie piastuje ten urząd). W skargach domaga się wyjaśnienia mu jakim prawem orzeczono nie tak jak chciał, ukarania tych co orzekli nie tak jak chciał, przeproszenia go, a nade wszystko ponownego rozpoznania jego sprawy. Każda odpowiedź inna niż: „ma Pan rację, sędzia faktycznie jest niedouczony, nie zna się na prawie, bardzo przepraszamy, oczywiście zmienimy ten niesprawiedliwy wyrok” jest niesatysfakcjonująca, i skutkuje wniesieniem skargi na tego, kto jej udzielił. A często także obsmarowaniem takiej osoby w Internecie, pod hasłami „wolności słowa”. Skargownik bowiem, inaczej niż pokornik, nie dopuszcza do siebie nawet myśli, że może nie mieć racji.
Działalność pukaczy wyrządza w sądach poważne szkody, wprawdzie nie tak poważne jak te wyrządzane przez skarżaki, lecz także na tyle istotne, by walka z nimi była koniecznością. Odpowiadanie na pisma pukaczy pochłania siły i środki, zaś ich „medialna” działalność podważa autorytet sądów. Rozwiązaniem w tym zakresie mogłoby być zwracanie, lub wyrzucanie wszystkich pism wnoszonych po prawomocnym zakończeniu postępowania, a które nie zawierają wniosków możliwych do złożenia na tym etapie. Albo uzależnienie rozpoznania każdego pisma wniesionego do sądu po prawomocnym zakończeniu postępowania od uiszczenia opłaty manipulacyjnej. A w wypadku skarg żądania złożenia odpowiedniej kaucji, tudzież kocza, jak to było za Rzeczypospolitej szlacheckiej, gdy któremuś z „panów braci” przyszło do głowy „nagonić sędziego”. Jedno i drugie pod rygorem wyrzucenia pisma do kosza bez czytania. Sprawiedliwość, ani prawa obywatelskie by od tego nie ucierpiały.