Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 13 maja 2017

"Sądzie, ratuj!" - Akt III

Tragedia w trzech aktach

AKT III
Osoby:
- Czesio - właściciel mieszkania po babci
- Rysio - kolega Czesia zajmujący się budowlanką
- Zdzisio - kuzyn Rysia znający się co nieco na prawie
- Wujek Stefan - Wujek dobra rada znający się doskonale na wszystkim

 Scena 1

Mieszkanie Rysia, stolik założony papierami. Rysio wybiera numer na telefonie. Czesio, na stronie, w innym miejscu, odbiera.

Czesio:  
- Słucham pana, panie Ryszardzie. Co mi ma pan do zakomunikowania?

Rysio:
- Czesiek, ty sobie nie żartuj tylko szykuj pieniądze. Sprawa jest już w sądzie i niedługo dostaniesz nakaz płacenia. 

Czesio:  
- Nie dostanę, bo sąd już mi przysłał twój pozew, a jak mi powiedział mój prawnik to znaczy że sąd uznał, że sprawa się nie nadaje na nakaz bo to co napisałeś jest niewiarygodne. I ja się z nim zgadzam. Tak więc teraz to ty niedługo dostaniesz moją oficjalną odpowiedź

Rysio: 
- Taaak? Nie mogę się doczekać. Ciekawe jak udowodnisz, że nie musisz płacić za tynki.

Czesio:  
- mój prawnik powiedział, że ja nic nie muszę udowadniać. Wystarczy że będę mówił, że żadnej umowy nie było, a wtedy ty będziesz musiał udowodnić że była. No i zobaczymy kto lepiej potrafi przekonać sędziego. Nie dzwoń więcej w tej sprawie. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia. Do zobaczenia w sądzie.

kurtyna

 Scena 2

Mieszkanie Rysia,  przy stoliku siedzą Rysio i Zdzisio. Zdzisio trzyma w ręku plik papierów.

Zdzisio:
- Dobra. Przeczytałem to uzasadnienie wyroku, i kurczę, aż się chce powiedzieć "a nie mówiłem?" Wszystko wyszło tak jak przewidywałem że wyjdzie, czyli oddalenie z braku dowodów. I prawdę mówiąc nie bardzo wiem co by tu napisać w tej apelacji, bo w zasadzie wszystko sprowadzało się do tego, komu sędzia uwierzy. A tutaj niestety ty sam tak strzeliłeś sobie w kolano na samym początku że nie bardzo jest w czym rzeźbić. Co ci odbiło, że oprócz tych dziewięciu tysięcy z kawałkiem za robotę zażądałeś jeszcze pięciu "za szkodliwe warunki pracy i straty moralne"? 

Rysio:
- A uznałem że mi się należy za moją krzywdę. Ty wiesz co ja przeszedłem? Ja przez tego oszusta nie miałem pieniędzy na mieszkanie, na podatek, na raty. Dwa miesiące bez roboty byłem, bo wszystkim znajomym naopowiadał, że partacz jestem. Jakby rodzina Agnieszki nie pomogła to by było po mnie. Ja po nocach nie spałem z nerwów, schudłem chyba z dziesięć kilo, leki brałem na nerwy.  A robota też była koszmarna, sierpień, trzydzieści stopni a ja drapię ten tynk, kurz wszędzie, w masce nie idzie wytrzymać, więc się nawdychałem tego nie wiadomo ile. I co, za darmo mam się tak męczyć?
 
Zdzisio:
- Nie o to chłopie chodzi. Chodzi o to, że jakbyś żądał tylko tego co ci się należało za robotę to byś przed sądem wyglądał jak uczciwy rzemieślnik upominający się o to co mu się należy. A tak wyszedłeś na cwaniaka żądającego ekstra pieniędzy za to, że w mieszkaniu było gorąco i się kurzyło. Dokładnie się wpasowałeś w jego historyjkę, że on wszystko uczciwie zapłacił, a ty chcesz się na nim odegrać za to, że się upominał o naprawę twojej partaniny. Ja to się, prawdę mówiąc, nie dziwię że sędzia widząc coś takiego orzekł na korzyść tego Cześka.

Rysio:
- Właśnie, na korzyść. Sam to na koniec powiedział, że orzeka na korzyść Cześka. A jemu nie wolno orzekać na czyjąś korzyść, bo sąd ma być bezstronny. To trzeba będzie napisać w apelacji. Że sędzia był stronniczy.
 
Zdzisio:
- Nie no, weź mnie nie rozśmieszaj. Jaka stronniczość? Jak się rozstrzyga spór to zawsze na korzyść jednego albo na korzyść drugiego, tak się po prostu mówi. A jakby sędzia powiedział, że orzeka na twoją korzyść to wtedy też byłaby stronniczość?

Rysio:
- wtedy to byłaby sprawiedliwość, bo robotę zrobiłem i pieniądze mi się należały. Ale w sądzie to sprawiedliwości widzę nie ma, tylko sitwa i układ. A wiesz że jak przed rozprawą gadałem z Cześkiem to on był spokojny, jakby wiedział że ma sprawę wygraną? I jeszcze powiedział coś takiego że zobaczymy kto lepiej przekona sędziego. A na rozprawie to sędzia ciągle się do niego uśmiechał. Po mojemu to on dał sędziemu w łapę i dlatego był taki wyrok. A jak była korupcja to wyrok jest nieważny.

Zdzisio:
- Chłopie, ty wpadasz w jakąś paranoję. Jaka korupcja? Tu nie trzeba było żadnej korupcji, ty po prostu nie miałeś dowodów!

Rysio:
- Jak to nie miałem? A faktury, maile, świadkowie, wszyscy mówili że robotę zrobiłem i pieniądze mi się należą. Jeden sędzia tego nie widział, ciekawe dlaczego. 

Zdzisio:
- Czy ty w ogóle słuchałeś co ja do ciebie mówiłem? Miałeś maile w których parę miesięcy później upominasz się o zapłatę i świadków którym też parę miesięcy później mówiłeś że ci się należą pieniądze. Ja tci wyślę parę maili żebyś mi zapłacił dwa tysiące za konsultacje prawne, i jeszcze powiem paru kolegom, że jesteś mi tyle winien i nie płacisz. A potem pójdę z tym do sądu. I co, uważasz że to wystarczy?

Rysio:
- Wy prawnicy tylko pieniędzy byście chcieli, a że mnie nie było stać na adwokata to przegrałem. Dobrze wujek Stefan mówił, że prawnicy to jedna sitwa jest i zwykły człowiek nie ma z nimi szans.

Zdzisio:
- Niech zgadnę, zadzwoniłeś po naszej rozmowie do wujka, i on ci powiedział że masz sprawę wygraną? No oczywiście, on trzydzieści lat temu przez dziesięć lat prawo studiował to się zna. Tak samo jak na piłce nożnej, terroryzmie światowym i katastrofach lotniczych. No to niech teraz ci wujek apelację napisze. 

Rysio:
- A napisze, napisze, ja nie zostawię tego. Do Sztrazburga pojadę jak będzie trzeba.
  
kurtyna

 Scena 3

Mieszkanie Rysia, jakiś czas później. Na stoliku leży kilka kartek papieru. Rysio, wyraźnie zdenerwowany, wybiera numer na telefonie. Wujek Stefan, na stronie, w innym miejscu, odbiera.

Wujek Stefan:
- Cześć Rysiek, co tam u ciebie, jak zdrowie?

Rysio: 
- Wujek, te sądy to normalnie skandal jest, człowiek się dla nich w ogóle nie liczy. Zaniosłem tę apelację, to mi przysłali że muszę donieść ksero. Jakby sobie sami nie mogli skserować. Zaniosłem, a oni dzisiaj mi przysyłają że apelacja odrzucona bo zaniosłem za późno. Że miałem siedem dni i się spóźniłem. Jakby dwa dni im robiły jakąś różnicę. Sami ciągną sprawy latami, ale człowieka to wyliczają każdego dnia. 

Wujek Stefan:
- Pewnie się zorientowali, że sprawa jest nie do obrony i woleli sprawę uwalić formalnie żeby tylko się nie wydało że była korupcja. Oni tak kryją swoich, to normalnie sitwa jest.

Rysio: 
- Ale co teraz robić? Jak to ruszyć? Przecież nie może być tak że ktoś kupuje sobie wyrok i niszczy uczciwego człowieka, a on nie może nic zrobić.

Wujek Stefan:
- W sądzie już nic nie zrobisz, a jak będziesz się upominał o swoje to cię tak załatwią że popamiętasz. Mój znajomy napisał skargę na skorumpowanego sędziego to mu zrobili sprawę o obrazę sądu i mało co siedzieć nie poszedł. Tej sitwie nie dasz rady.

Rysio: 
- To co robić? Odpuścić prawie dziesięć tysięcy?

Wujek Stefan:
- Czekać cierpliwie, jeszcze parę miesięcy a minister Ziobro weźmie tę bezkarną kastę za pysk, i zrobi porządek. Prześwietli się majątki i skończy się łapownictwo, a wszystkie kupione wyroki będą unieważnione. Twoją sprawę dostanie uczciwy sędzia i wyda sprawiedliwy wyrok. A ten cały Czesiek to zgnije w więzieniu za oszustwo. Cierpliwości.

kurtyna

Koniec