Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 22 stycznia 2011

Krowa

No i stało się, „mordercy psa” wymierzono karę 10 miesięcy pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia jej wykonania. Tak jak życzyło sobie 100.000 internautów, którzy wprawdzie nic o sprawie nie wiedzieli, ale uznali, że to wystarczy by móc wydać wyrok. Myślałem, że po ogłoszeniu tego wyroku „społeczeństwo” będzie z niego zadowolone i choć raz wypowie się pozytywnie o sądach. Ale nie, jak zwykle w komentarzach, opiniach i „jedynie słusznych” poglądach sąd obrzucono błotem, oblano pomyjami i porównano do najgorszych. Dlaczego? Bo kara za niska! Co to jest 10 miesięcy? Powinni dostać dwa lata! Mało dwa lata, pięć lat! Powinno się ich ukarać jak za zabicie człowieka! Powiesić! Pociągnąć za samochodem! I tego niedouczonego sędziego też! I żeby jego samego coś takiego spotkało, to zobaczymy jak by wtedy orzekał! Wszak seryjni mordercy zaczynali od znęcania się nad zwierzętami! Toż więcej dostaje się za posiadanie trawki, a komu to szkodzi! I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej... Ogólnie rzecz biorąc uznano, że to skandal, że kara wynosi „tylko” 10 miesięcy pozbawienia wolności. Bo karać powinno się oczywiście surowo, a najlepiej to wieszać i kastrować, niekoniecznie w tej kolejności.

Ja także kiedyś uważałem, że kary powinny być surowe, oburzałem się gdy słyszałem informacje, że sąd skazał kogoś na karę w zawieszeniu albo na „tylko” dwa lata więzienia. Jak poznałem prawo i zdecydowałem, że chcę zostać sędzią, obiecywałem sobie, że ja będę karał porządnie, surowo, nie to co teraz. Miałem nawet plan, żeby każdemu dawać karę maksymalną, chyba że będą jakieś okoliczności łagodzące. Inaczej mówiąc moje poglądy nie odbiegały od poglądów „społeczeństwa”. Ale potem dostałem się na aplikację sądową i nagle okazało się, że świat wcale nie jest taki jaki myślałem że jest. Lektura dziesiątek, setek i tysięcy akt spraw sądowych dała mi dużo do myślenia. Po pierwsze zorientowałem się, że owo powszechne żądanie surowego karania przestępców odnosi się tylko do „obcych” przestępców. Bo jeżeli już komuś zdarzy się popełnić przestępstwo, albo przytrafi się to komuś mu bliskiemu, to nagle okazuje się, że surowe ukaranie go będzie czymś złym. Że absurdalne jest tak surowe karanie za takie drobiazgi, no bo przecież nikomu tak naprawdę nie stała się krzywda, a ten drugi to w zasadzie sam był sobie winien. Ci sami ludzie, którzy jeszcze niedawno krzyczeli, że to skandal, że za rozbój sąd dał wyrok w zawieszeniu, teraz z równym przekonaniem głoszą, że zamykanie młodego człowieka do więzienia za jednorazowy wybryk to rażąco surowa kara, nieuzasadniona, że to złamie mu życie, że powinno się dać mu szansę na poprawę. Ci sami, którzy domagali się surowego karania pijanych kierowców dowodzą że pół promila, to prawie nic, w Niemczech wolno mieć 0,8, a poza tym to było nieumyślnie bo skąd mógł wiedzieć, że po tylu godzinach jeszcze mu coś zostanie. No a ci sami, którzy domagali się bezwzględnego więzienia dla zabójców psa, krzyczą na cały głos, że „to był tylko pies”.

Być może z punktu widzenia „szarego” człowieka tego tak nie widać, ale z wysokości sędziowskiego stołu już tak. Bo o ile „na ulicy” znacznie silniejszym głosem mówią zwolennicy surowego karania, to w sądzie spotyka się głównie tych drugich, łatwo jest zatem, patrząc w dodatku z boku na to wszystko, porównać obie te postawy. I dojść do wniosku, że wszystkie podporządkowane są one jednej prostej zasadzie: „Jak Kali ukraść krowa to dobrze, ale jak krowę ukraść Kalemu to źle”. A dokładniej: „jak Kalemu ukraść krowa, to złodzieja należy powiesić, ale jak Kali ukraść krowa, to Kalemu należy wybaczyć i pamiętać, że on miał trudne dzieciństwo”. Dlatego warto pamiętać, że sędzia wymierzając karę musi zadbać o to, by i Kali był syty i krowa cała, by wymierzona kara ani nie była za surowa ani za łagodna. A w nagrodę za ten wysiłek zwykle obrywa mu się od obu stron.