Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 30 października 2010

Szkodniki sądowe - część 5 - Ukrzywdzeńce


Ostatnią grupą szkodników sądowych objętych niniejszym cyklem są ukrzywdzeńce. Ich nazwa pochodzi od głębokiego przekonania, iż dzieje im się wielka krzywda która musi być naprawiona. Wyruszają więc na osobistą krucjatę, by wywalczyć naprawienie szkody. Ukrzywdzeńce występują po obu stronach procesu. Działają jako powodowie żądający naprawienia wyrządzonej im krzywdy albo jako pozwani, którzy jako krzywdzące odbierają roszczenia powoda. Tym co cechuje ukrzywdzeńców jest zaś to, że ich poczucie wielkiej krzywdy przesłania im wszystko inne. W ich mniemaniu sam fakt, iż doznali wielkiej krzywdy stanowi wystarczające uzasadnienie dla wszelkich zgłaszanych przez nich roszczeń. 
Wśród ukrzywdzeńców na szczególną uwagę zasługują zaś dwa ich gatunki ukrzywdzeniec pisarczyk i ukrzywdzeniec dodajnik 

Ukrzywdzeniec pisarczyk 
Ukrzywdzeniec pisarczyk wyznaje zasadę iż siła jego argumentów, którymi wykazuje on swą krzywdę zależy od wagi sprawy a wagę sprawy ustala się ważąc złożone przez niego pisma. Przesyła on więc raz za razem pisma, w których szczegółowo opisuje swoją krzywdę. Wszystkie te pisma zawierają w zasadzie taką samą treść, a ich celem jest przekonanie sądu, że faktycznie został on bardzo skrzywdzony. Pisarczyk potrafi wysyłać swoje pisma nawet w kilkudniowych odstępach, często także do każdego z nich załącza kopie wszystkich poprzednich pism i dokumentów do nich załączonych. Zwracanie mu „podwójnych” dokumentów (bo po co w aktach dwie kserokopie tego samego pisma jak jedna wystarczy) nie ma sensu, kończy się ono bowiem zwykle ponownym ich wniesieniem, jako załączników do kolejnego pisma, silnie akcentującego jak bardzo ważne są te dokumenty dla wykazania strasznej krzywdy, jaka stała się udziałem pisarczyka.
 
Ukrzywdzeniec dodajnik
Ukrzywdzeniec dodajnik działa podobnie do pisarczyka, lecz różni się od niego tym, że składa on tylko jedno pismo, które systematycznie  (i niemal tak często jak pisarczyk) „uzupełnia” o „nowe dowody”, „nowe okoliczności” i „nowe fakty” potwierdzające ogrom jego krzywdy. Po wizycie u lekarza składa więc on kolejne zaświadczenia lekarskie. Każde pismo otrzymane od "krzywdziciela" zostaje skserowane i dołączone, podobnie jak artykuły prasowe dotyczące mniej więcej podobnych przypadków. Zwracanie takich pism, czy nawet zapytanie dodajnika, co tak w zasadzie zamierza tymi dokumentami udowodnić wywołuje zwykle zdziwienie, bo w końcu te dokumenty mają kluczowe i zasadnicze znaczenie dla wykazania Wielkiej Krzywdy oraz tego, że Krzywdziciel jest Złym Człowiekiem.

Ukrzywdzeńce nie należą do tej samej kategorii szkodników co pukacze czy skarżaki, bo w ich przypadku to nie świadomie postępowanie wbrew udzielanym im pouczeniom lecz ich emocjonalne podejście do sprawy przeszkadza w osiągnięciu celu postępowania. Nie do końca rozumieją oni bowiem, że przedmiotem postępowania, w którym biorą udział, nie jest naprawienie krzywdy, która stała się ich udziałem, lecz konkretne roszczenie, które ma określone przesłanki, od udowodnienia których zależy jego uwzględnienie. Sam fakt, że ktoś czuje się ciężko pokrzywdzony nie oznacza bowiem, że jego roszczenie jest zasadne. W efekcie większość wniosków i zarzutów składanych przez ukrzywdzeńców nic nie wnosi do sprawy, lecz pisma składane przez ukrzywdzeńców i tak wymagają doręczenia drugiej stronie. Generuje to koszty oraz przedłuża postępowania, strona, która otrzymała na rozprawie odpis kolejnego kilkunastostronicowego pisma pisarczyka albo kolejne wnioski, twierdzenia i zarzuty dodajnika ma bowiem pełne prawo żądać, by rozprawę odroczono i umożliwiono jej zapoznanie się z doręczonym pismem.

Sposobem na likwidację tego gatunku szkodnika ponownie jest upowszechnienie dostępu do fachowej pomocy prawnej, dzięki której otrzymają oni pomoc w prawidłowym prowadzeniu procesu. O ile będzie się z tym wiązała zasada, iż jeżeli ktoś ma pełnomocnika, to sam nie może wnosić żadnych pism. Nawet to jednak nie rozwiąże wszystkich problemów, albowiem wielu ukrzywdzeńców traktuje samo poczucie krzywdy jako podstawę swych roszczeń. W ich przypadku argumenty odwołujące się do prawa mogą zaś okazać się bezskuteczne, zwłaszcza, gdy konkluzją będzie stwierdzenie że owa krzywda jest zgodna z prawem.