Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 20 października 2015

Ministerstwo radzi dzieciom


Zmagam się od jakiegoś czasu z posuchą jeśli chodzi o wenę do pisania. Odnoszę wrażenie, że wszystko już napisałem. Pisarze podobno znają to uczucie że się siedzi i gapi w kartkę i nic do głowy nie przychodzi. Z utęsknieniem oczekiwałem więc sugestii co ewentualnie mógłbym napisać. I się doczekałem. Sugestia brzmiała: "Zobacz co w  ministerialnym podręczniku dla młodzieży napisano o dziedziczeniu". No to zobaczyłem.

Rzeczony podręcznik (a w zasadzie dwa poradniki- dla gimnazjum i dla liceum) dostępne są na stronie internetowej ministerstwa w formacie PDF. Opatrzono je informacjami, że zostały sfinansowane z grantu norweskiego, oraz że są aktualne uwzględniając stan prawny na 1 lipca 2015 r. Pomyślałem, że jeśli ktoś mnie do nich odsyła, to znaczy że autorzy zaliczyli w nich jakąś wpadkę, a o taką najłatwiej tam, gdzie pisze się bardziej szczegółowo - zacząłem więc od podręcznika dla liceum. 

W poradniku "dla młodzieży ponadgimnazjalnej" [link] kwestie związane z dziedziczeniem omówiono w rozdziale II.4, począwszy od strony 47. I chyba widzę co mój informator miał na myśli odsyłając mnie do owej publikacji. Na temat dziedziczenia ustawowego autorzy poradnika napisali bowiem tak:

Według obecnie  obowiązujących przepisów, w pierwszej kolejności spadek dziedziczą dzieci spadkodawcy oraz małżonek. Dziedziczą oni w częściach równych, jednak część przypadająca małżonkowi nie może być mniejsza niż jedna czwarta całości spadku. W dalszej kolejności uprawnieni do dziedziczenia ustawowego są również rodzice zmarłego (gdy nie pozostawił on dzieci), rodzeństwo, dzieci rodzeństwa. W przypadku braku małżonka spadkodawcy, jego krewnych oraz innych osób powołanych do dziedziczenia z mocy ustawy, spadek przypada gminie ostatniego miejsca zamieszkania spadkodawcy, a gdy miejsca zamieszkania nie można ustalić, albo zmarły mieszkał za granicą, spadek przypada Skarbowi  Państwa jako spadkobiercy ustawowemu. 

No cóż... trudno nazwać tę informację jasną i przystępną, o tym, że jest kompletna nie wspominając. Brakuje w niej choćby tak istotnej informacji, że dzieci rodzeństwa dziedziczą w miejsce rodzeństwa, a nie razem z rodzeństwem, że rodzeństwo - podobnie jak rodzice - dziedziczy tylko wtedy gdy spadkodawca nie pozostawił dzieci, zaś udział małżonka w takim przypadku wynosi połowę spadku. Ale problem jest tu jeszcze większy, co chyba zauważyli już ci, którzy na bieżąco zajmują się prawem spadkowym. Autor przedstawił bowiem reguły dziedziczenia ustawowego tak jak zawsze było, zapominając chyba, że w 2009 r. odnośne przepisy "odrobinę" się zmieniły. W informacji dla młodzieży zabrakło więc wskazania że spadek mogą dziedziczyć też dziadkowie (i ich zstępni), jak również pasierbowie, nie mówiąc już o jasnym wskazaniu kto i w jakiej kolejności dziedziczy. W efekcie przekazana informacja jest na tyle ogólna i nieprecyzyjna że osoba, która ją przeczyta nie jest w stanie na jej podstawie stwierdzić, czy ma prawo do spadku czy też nie. 

Naszła mnie jednak wątpliwość, czy to naprawdę o to chodziło mojemu anonimowemu informatorowi. Jest to wprawdzie wpadka, ale nie aż tak poważna, żeby uzasadniało jakieś głębsze zainteresowanie nią. Zajrzałem więc do drugiego "poradnika", tego przeznaczonego dla młodzieży gimnazjalnej [link]. No i wszystko wygląda tam dobrze, nawet prawidłowo określono porządek dziedziczenia (najpierw dzieci, potem rodzice). Rozsądnie i przystępnie opisano też kwestię odrzucenia spadku (chociaż w międzyczasie Sejm zmienił odnośne przepisy). Gdzie więc jest ten problem? Czyżby wpuszczono mnie w maliny, a tu nie ma się do czego przyczepić? A jednak nie. 

Na końcu odnośnego artykułu, już po postraszeniu dziedziczeniem długów, znajduje się wzór oświadczenia o odrzuceniu spadku. Pozornie zawiera on wszystko co trzeba. Dane składającego, oznaczenie sądu, oświadczenie o odrzuceniu spadku po wskazanej wyraźnie osobie, a nawet wskazanie gdzie ewentualnie szukać dalej powołanych do dziedziczenia. Jest z nim tylko jeden problem. wysłanie go w takiej postaci do sądu nie odniosłoby oczekiwanego skutku. Autor tego "wzoru" nie zauważył bowiem przepisu art. 1018 §3 kc, który stanowi:

"Oświadczenie o przyjęciu lub o odrzuceniu spadku składa się przed sądem lub przed notariuszem. Można je złożyć ustnie lub na piśmie z podpisem urzędowo poświadczonym. "

W ministerialnym wzorku nie ma nic o konieczności urzędowego poświadczenia podpisu pod tak ładnie sformułowanym oświadczeniem. Sędzia, któremu przedstawione zostanie takie oświadczenie będzie miał więc pewien dylemat do rozstrzygnięcia. Najprościej oczywiście będzie oświadczenie przyjąć i nic z nim nie robić, a jak przyjdzie co do czego poinformować szanownego klienta, że niestety nie odrzucił skutecznie bo pismo nie spełniało wymagań formalnych. Można też pouczyć składającego, że jego oświadczenie jest nieskuteczne więc albo złoży je jeszcze raz tym razem poprawnie albo bierze spadek. Można, naginając trochę przepisy, potraktować rzeczone oświadczenie jak pismo procesowe i wezwać do uzupełnienia braków poprzez przedłożenie egzemplarza z urzędowo poświadczonym podpisem. Można wreszcie potraktować pismo jako wniosek o przyjęcie oświadczenia o odrzuceniu spadku, wyznaczyć termin posiedzenia w tej kwestii i wezwać składającego do osobistego stawiennictwa celem złożenia oświadczenia. Do tego dochodzi jeszcze problem, czy jeżeli w międzyczasie upłynie składającemu 6-miesięczny termin do złożenia oświadczenia to czy takie "poprawione" oświadczenie będzie skuteczne czy nie. I spotkałem się z różnymi poglądami w tej kwestii, w tym z sytuacją, w której ja oświadczenie przyjąłem (za trzecim razem, bo pani spadkobierczyni uważała, że nie musi przyjeżdżać, skoro złożyła pismo), a sąd spadku uznał oświadczenie za nieskuteczne. Postąpienie zgodnie z sugestią szanownego Ministerstwa może zatem skończyć się dla zainteresowanego nienajlepiej...

Podejrzewam, że w rzeczonym poradniku kryją się także i inne takie "kwiatki". Koledzy karniści (kryminaliści???) coś wspominali, że w karnej części też pokręcono parę rzeczy, a i rodzinnicy (rodzinniści???) też coś podobno znaleźli. Ale nie zamierzam poświęcać czasu na analizę całej tej publikacji, tym powinny zająć się osoby odpowiedzialne za nadzór nad osobami, które owo dzieło popełniły. Wszak Ministerstwo Sprawiedliwości lubuje się w nadzorze i wytykaniu błędów, najwyższy więc czas poszukać ich na własnym podwórku.

Na zakończenie podzielę się jeszcze pewną refleksją. Otóż nie rozumiem dlaczego szacowne Ministerstwo wydało zapewne znaczną kwotę norweskich pieniędzy na opracowanie od podstaw podręcznika prawa dla młodzieży, gdy dostępny był już taki podręcznik. Fachowo opracowany i pozytywnie przyjęty przez wszystkich, którzy mieli okazję się z nim zapoznać. Mam tu na myśli "Apteczkę Prawną" [linkopracowaną i wydaną przez Oddział Śląski Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" jako element prowadzonej akcji edukacyjnej skierowanej zarówno do młodzieży jak i do nauczycieli. Ale cóż najwidoczniej ten miś był komuś potrzebny. Na miarę naszych możliwości.


A na koniec pragnę poinformować moich czytelników że blog "Sub Iudice" zaistniał na twitterze pod adresem @FalkySubIudice.  I spodziewać się należy że 140-znakowe wrzutki pojawiać się będą zdecydowanie częściej niż długie (i pracochłonne) wpisy na blogu. Zapraszam.