Obsługiwane przez usługę Blogger.

poniedziałek, 7 października 2013

Poganiacze


Na moim biurku znalazłem dzisiaj pisemko, które dotarło do mnie w niewiadomy sposób, z przypiętą do niego karteczką z pytaniem, co ja o tym myślę. Rzeczone pismo powstało, jeśli wierzyć nagłówkowi, w Ministerstwie Sprawiedliwości, Departamencie Sądów, Organizacji i Analiz Wymiaru Sprawiedliwości i kierowane jest do Prezesa Sądu Apelacyjnego. A brzmi ono tak:

Uprzejmie informuję, że w Ministerstwie Sprawiedliwości dokonano szczegółowej analizy danych statystycznych dotyczących ogólnych wyników pracy sądów powszechnych za I półrocze 2013 r. która wykazała, że w stosunku do I półrocza 2012 r. nastąpił znaczny wzrost wpływu spraw, przy jednoczesnym wzroście załatwień.

Pomimo wzrostu ilości spraw załatwionych należy wskazać, że wyniki sądów w zakresie poziomu wskaźnika opanowania wpływu spraw ogółem, wskaźnika opanowania wpływu w głównych kategoriach spraw rozpoznawanych przez sądy I instancji, odsetka spraw rozpatrywanych przez sądy I instancji, w których czas trwania postępowania przekracza 12 miesięcy oraz odsetka średniego czasu trwania postępowania w sprawach cywilnych, pracy, ubezpieczeń społecznych, karnych i gospodarczych uplasowały się na niższym poziomie niż miało to miejsce w roku ubiegłym

W związku z powyższym na podstawie art 37g 1 pkt 3 Ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. prawo o ustroju sądów powszechnych  uprzejmie proszę o przedstawienie w terminie 14 dni informacji o planowanych bądź wdrożonych już działaniach organizacyjnych i nadzorczych w sądach apelacji zmierzających do poprawy tych wyników na koniec 2013 r.

Dyrektor Departamentu 
Sądów, Organizacji i Analiz Wymiaru Sprawiedliwości.

Spróbujmy przetłumaczyć powyższe z nadzorczego na ogólnoludzki. Otóż pan dyrektor pisze, że w świetle danych statystycznych do sądów w tym roku wpłynęło więcej spraw niż w zeszłym roku, sądy więcej spraw też załatwiły. Pomimo tego wzrosła jednakże zaległość, to znaczy różnica pomiędzy ilością spraw, która wpłynęła, a ilością spraw załatwionych, a postępowania trwają dłużej niż w zeszłym roku. To zaś oznacza, że wzrost wydajności pracy sędziów nie nadążył za wzrostem wpływu, w związku z czym należy podjąć odpowiednie "działania organizacyjne i nadzorcze" żeby tę sytuację poprawić.

Na początku padło pytanie co ja o tym myślę... Ano dla mnie wygląda ono jak stwierdzenie, że po dołożeniu ciężarów na wóz koń wprawdzie pracuje ciężej, ale mimo tego prędkość wozu spadła, w związku z czym uprasza się o udzielenie informacji co zmieniono w sposobie używania bata by temu zaradzić. Bo  założenie, iż wydajność pracy sędziego zależna jest od tego jak mocno jest nadzorowany jest tak samo sensowne jak założenie, że ciężar wozu, który jest w stanie uciągnąć koń zależny jest od tego jak mocno tłucze się go batem. Do pewnego momentu jest to prawda, ale pewnej granicy się nie przeskoczy, i po jej osiągnięciu nawet najściślejszy nadzór/najmocniejsze tłuczenie batem nie sprawi, że sędzia załatwi/koń uciągnie więcej.

Nie wiem jak bardzo musiałby wzrosnąć wpływ spraw do sądów (w tym roku ma być podobno już 16 milionów) żeby tam na górze zrozumieli, że systematyczny wzrost zaległości i wydłużanie postępowań to nie jest wynik tego, że sędziowie za mało pracują. Że istnieje pewna granica, do której można zwiększać "załatwialność", i to nawet wtedy gdy robi się to kosztem jakości i rzetelności rozpoznawania spraw. Mój referat, czyli ilość spraw, którymi mam jednocześnie się zajmować wzrósł od początku roku o 100 spraw, i to pomimo tego, że w tym roku załatwiłem jak dotąd więcej spraw niż w całym roku ubiegłym. Liczba spraw mi przydzielonych już dawno temu przekroczyła ilość, przy której można było rzetelnie się nimi zająć i każdej poświęcić niezbędną ilość czasu żeby wydać najlepsze możliwe rozstrzygnięcie. Dawno też przekroczyła ilość, przy której byłem w stanie na bieżąco kontrolować, co się w każdej z nich dzieje  W zasadzie niewiele już brakuje do momentu, w którym spraw będzie zbyt dużo, by móc w ogóle sprawować nad nimi jakąkolwiek kontrolę. Już dzisiaj łapię się na tym, że wielu spraw, które trafiają na moją półkę w ogóle nie pamiętam, i nie kojarzę ani co w nich zostało zrobione, ani co zrobić należy. Jeszcze trochę, i już nie będzie miało znaczenia ile będę miał spraw, bo i tak nie będę w stanie zrobić wszystkich. I nie zmieni tego ani nakazanie mi nadzorczo wyznaczania większej ilości rozpraw, ani też nakazanie mi, bym na te rozprawy wyznaczał więcej spraw. Załatwienie każdej sprawy wymaga określonej ilości czasu, a doba ma tylko 24 godziny i nie zmieni tego żadne zarządzenie nadzorcze.