Obsługiwane przez usługę Blogger.

wtorek, 29 marca 2011

Fukushinobyl

Awaria elektrowni atomowej Fukushima Daichii w następstwie zniszczenia przez tsunami awaryjnego zasilania systemów chłodzenia spowodowała wzrost popytu na płyn Lugola i jodynę. Bo ktoś tam gdzieś powiedział, że nad Polskę nadlatuje radioaktywny jod, cez, stront, uran, i jeszcze parę innych. Płyn Lugola teoretycznie chroni przed kumulowaniem się w tarczycy radioaktywnego jodu, natomiast nie wiem do czego miałaby służyć w tym przypadku jodyna. Najlepszym jej zastosowaniem, biorąc pod uwagę rzeczywiste rozmiary „zagrożenia”, byłoby chyba użycie jej do napisania sobie na czole „dureń”.

Jeżeli jednak ktoś naprawdę obawia się nadlatujących ze wschodu promili to nie powinien poprzestać na smarowaniu się jodyną, tylko zabrać się do sprawy porządnie i podjąć działania konieczne dla zapewnienia sobie i swojej rodzinie możliwości przetrwania opadu radioaktywnego. Co wcale nie jest takie trudne, chociaż wymaga solidnego przygotowania. Po pierwsze należy znaleźć w domu odpowiednie pomieszczenie, które posłuży za schron przed opadem radioaktywnym. Najwyższy poziom ochrony zapewni piwnica, a jeżeli w budynku w którym mieszkamy jej nie ma to należy wybrać pomieszczenie na parterze, maksymalnie oddalone od dachu i ścian zewnętrznych budynku i takie, które ma tylko jedną ścianę zewnętrzną. W budynkach wielopiętrowych, o ile nie ma możliwości zorganizowania schronu w piwnicy, stosuje się takie same zasady, z ta różnicą, że schronu nie powinno się umieszczać na dwóch ostatnich piętrach budynku. Budynki parterowe, lub prefabrykowane, o lekkiej konstrukcji ścian nie zapewniają dostatecznej ochrony przed promieniowaniem opadu radioaktywnego i konieczne będzie znalezienie innych rozwiązań, czy to poprzez porozumienie się z osobami mieszkającymi w budynkach lepiej chroniących przed promieniowaniem, czy też poprzez wybudowanie osobnego specjalnego schronu.


Przez dwa pierwsze dni aktywności opadu emitowane promieniowanie jest bardzo silne. Konieczne jest zatem wybudowanie wewnątrz schronu dodatkowego wewnętrznego ukrycia zaopatrzonego w osłonę z ciężkich materiałów. Najprostszym sposobem jest oparcie o wewnętrzną ścianę kilku par drzwi, zabezpieczonych przez obsuwaniem się przy pomocy listwy przybitej do podłogi, tak by pomiędzy nimi a ścianą pozostała przestrzeń, w której można będzie się ukryć. Następnie na tych drzwiach należy ułożyć jak najwięcej ciężkiego materiału. Mogą to być worki z piaskiem lub ziemią (a jeżeli nie mamy worków – walizki, torby, poszewki na poduszki itp.), a także cegły, bloczki betonowe, książki, a w ostateczności nawet ciasno zwinięte ubrania. Do budowy ukrycia można wykorzystać także mocne stoły oraz szafy lub schowki pod schodami, za każdym razem muszą one jednak być odpowiednio osłonięte przed promieniowaniem.


Zwykłe promieniowanie opadu radioaktywnego szybko słabnie i po dwóch tygodniach jego poziom wynosi zaledwie jedną tysięczną pierwotnego poziomu. Promieniowania nie można jednak ani zobaczyć ani wyczuć, tak więc nigdy nie będziemy wiedzieć na pewno czy na zewnątrz jest bezpiecznie. Dlatego musimy polegać na informacjach podawanych przez specjalistyczne służby dysponujące odpowiednimi urządzeniami pomiarowymi, które będą w stanie w sposób kompetentny określić kiedy będzie można bezpiecznie opuścić schrony... i czy w ogóle jest sens się do nich chować.