Spadające z wokand sprawy urosły w mediach do rangi koronnych dowodów na to, że Nowy Lepszy Operator sobie ewidentnie nie radzi. I nie dziwię się temu, bo taka odwołana z powodu braku zwrotki sprawa to coś co można wyraźnie pokazać, policzyć i nagłośnić. Rzeczywiste problemy nie tkwią jednak w tym, że rozprawa spadła bo operator nie wyrobił się w trzy tygodnie z odesłaniem zwrotki od adwokata, ani w tym, że jego doręczyciel nie wiedział, że skoro po tej stronie ulicy są numery od 2 do 20 to numer 3/5 najprawdopodobniej jest po drugiej stronie. Rzeczywistą skalę problemu z doręczeniami widać tam, gdzie od ustalenia tego kiedy doręczono przesyłkę adresatowi zależy to, co dalej będzie w sprawie zrobione. Czyli na bezbiegu, w międzyinstancji i w prawomocnościach.
Generalnie chodzi o to, że jak pismo wniesione do sądu ma jakieś braki formalne (np nie ma podpisu, odpisu albo nie zapłacono opłaty), to wnoszącego należy wezwać żeby ten brak uzupełnił w ciągu siedmiu dni od otrzymania wezwania. Jak się zmieści w tym terminie to dobrze. Jak się nie zmieści to jego pozew podlega zwrotowi a zażalenie odrzuceniu bez dalszego rozpoznawania. Kiedyś, dawno temu, w czasach Złego Monopolisty było tak, że jak już doręczono komuś list to zwrotne poświadczenie odbioru wracało do sądu (o ile go gdzieś nie zgubili) w ciągu tygodnia, czyli mniej więcej w takim samym terminie, w jakim do sądu winno trafić pismo z usunięciem braków formalnych. Generalnie więc jak przyszło pismo zawierające brakujące informacje, a zwrotki z doręczenia wezwania do zrobienia tego jeszcze nie było, to wiadomo było, że za parę dni przyjdzie. Sprawy czekające "na brakach" leżakowały więc w szafie góra przez miesiąc (jak było podwójne awizo), po czym wiadomo było, czy braki usunięto w terminie czy nie, i co dalej z tą sprawą.
Generalnie chodzi o to, że jak pismo wniesione do sądu ma jakieś braki formalne (np nie ma podpisu, odpisu albo nie zapłacono opłaty), to wnoszącego należy wezwać żeby ten brak uzupełnił w ciągu siedmiu dni od otrzymania wezwania. Jak się zmieści w tym terminie to dobrze. Jak się nie zmieści to jego pozew podlega zwrotowi a zażalenie odrzuceniu bez dalszego rozpoznawania. Kiedyś, dawno temu, w czasach Złego Monopolisty było tak, że jak już doręczono komuś list to zwrotne poświadczenie odbioru wracało do sądu (o ile go gdzieś nie zgubili) w ciągu tygodnia, czyli mniej więcej w takim samym terminie, w jakim do sądu winno trafić pismo z usunięciem braków formalnych. Generalnie więc jak przyszło pismo zawierające brakujące informacje, a zwrotki z doręczenia wezwania do zrobienia tego jeszcze nie było, to wiadomo było, że za parę dni przyjdzie. Sprawy czekające "na brakach" leżakowały więc w szafie góra przez miesiąc (jak było podwójne awizo), po czym wiadomo było, czy braki usunięto w terminie czy nie, i co dalej z tą sprawą.
Dzisiaj Regulamin świadczenia usług przez PGP w kwestii terminów, w jakich winno nastąpić doręczenie mówi:
§ 19.1 (b) Operator deklaruje doręczanie przesyłek listowych rejestrowanych w terminie D + 3, gdzie D jest dniem nadania do godz.16ºº.
§ 19.4 Standard D + 3 jest zrealizowany jeżeli usługa pocztowa została wykonana w ciągu trzech dni roboczych po dniu nadania przesyłki.
§ 19.1 (b) Operator deklaruje doręczanie przesyłek listowych rejestrowanych w terminie D + 3, gdzie D jest dniem nadania do godz.16ºº.
§ 19.4 Standard D + 3 jest zrealizowany jeżeli usługa pocztowa została wykonana w ciągu trzech dni roboczych po dniu nadania przesyłki.
Wszystko wydaje się więc wyglądać dobrze. Zwrotka traktowana jest jak przesyłka rejestrowana, więc powinna dotrzeć do sądu w terminie 3, góra 4 dni roboczych od daty nadania, czyli od daty doręczenia właściwej przesyłki adresatowi, a zatem nie powinno być żadnej różnicy pomiędzy Złym Monopolistą a Nowym Lepszym. Skoro jednak jest tak dobrze to dlaczego jest tak źle? Dlaczego trzeba było dostawić kolejną szafę na akta czekające na zwrotki, a pewien klient awanturuje się, że nadal nie rozpoznaliśmy wniosku o zabezpieczenie, bo czekamy na zwrotkę potwierdzającą, że braki formalne pozwu uzupełnił w terminie? Ano dlatego, że to D+3 jako termin doręczenia to w wielu przypadkach niestety całkowita fikcja. Nawet na terenie tego samego miasta, i przy doręczeniach do urzędów i instytucji, samo dostarczenie przesyłki trwa tydzień, a odesłanie zwrotki - nie mówiąc już o doręczeniu jej sądowi - kolejny tydzień. Nawet zaprzestałem już dokumentowania takich przypadków, ograniczając się do uwieczniania tylko tych, gdzie okres "karencji" wynosił ponad dwa tygodnie. O zwracaniu przesyłek dwukrotnie awizowanych nawet nie chce mi się pisać. Regularnie bowiem dostaję przesyłki z adnotacją, z której wynika, że pomiędzy odnotowaną na niej datą drugiego awiza, a datą zwrotu jako nie podjętej upływa minimum dwa tygodnie.
Niezależnie więc od tego co twierdzą zatrudnieni przez Nowego Lepszego klakierzy i pi-arowcy, w dziedzinie szybkości i sprawności doręczeń jest zdecydowanie gorzej niż było. Czas oczekiwania na zwrotki niezbędne do nadania biegu pozwom, zażaleniom, apelacjom wydłużył się wielokrotnie. Sprawy tygodniami nie mogą otrzymać biegu, bo nie ma zwrotki i nie ma jak sprawdzić kiedy przesyłkę doręczono, bo system śledzenia przesyłek w internecie nie podaje dat dokonania poszczególnych czynności. Tylko w moim sądzie setki, jeśli nie tysiące nakazów zapłaty, wyroków zaocznych i innych orzeczeń wydawanych na posiedzeniu niejawnym nie może zostać uznane za prawomocne, bo nadal nie wiemy, czy, i kiedy je doręczono stronom. Kilkadziesiąt spraw przekazanych z e-sądu czeka na zwrotkę od pełnomocnika powoda w szafie na togi w moim pokoju, bo nie zmieściły się w szafach w sekretariacie. Owszem za czasów Złego Monopolisty też takie rzeczy się zdarzały, ale na litość Hermesa, patrona listonoszy, nie na taką skalę.
Czy reklamowaliśmy takie opóźnione doręczenia? Oczywiście, ale nieskutecznie, bo okazało się, że Nowy Lepszy w kwestii terminów doręczeń niczego nie obiecywał i do niczego się nie zobowiązał, więc nie można mu zarzucić, że przetrzymując przesyłki robi coś źle. Cytując z odpowiedzi na jedną z reklamacji:
Warunkiem powstania opóźnienia w doręczeniu przesyłki sądowej jest objęcie tej przesyłki gwarantowanym terminem doręczenia.
Przesyłka, której reklamacja dotyczy, nie jest objęta gwarantowanym terminem doręczenia, gdyż taka gwarancja terminu doręczenia nie wynika z umowy, która była podstawa jej nadania, tj. umowy nr 67-zp-u/2013 na świadczenie usług pocztowych w obrocie krajowym i zagranicznym w zakresie przyjmowania, przemieszczania i doręczania przesyłek pocztowych oraz zwrotu przesyłek niedoręczonych, zawartej w dniu 18 grudnia 2013 r. w Warszawie, pomiędzy Skarbem Państwa, a Polską Grupą Pocztową S.A.
Wskazać należy, że zarówno postanowienia umowy, jak i załączników do niej nie przewidują gwarantowanego terminu doręczenia przesyłki objętej reklamacją. Wskazane w §19 Regulaminu świadczenia usług przez Polską Grupę Pocztową S.A. terminy są terminami deklarowanymi, a nie gwarantowanymi w rozumieniu art 88 ust 4 pkt 4) Ustawy z dnia 23 listopada 2012 r. Prawo Pocztowe [...]
Co z tego wynika? Ano dwie rzeczy. Po pierwsze to, że Nowy Lepszy może sobie doręczać przesyłkę tak długo, jak długo mu się podoba, bo nie obowiązują go żadne terminy, włącznie z tymi, które sam zadeklarował i obiecał się ich trzymać. Po drugie ewidentnie ktoś odpowiedzialny za przygotowanie umowy dał ciała na całej linii i powinien za to odpowiedzieć. Cóż więc na to Centrum Zakupów dla Sądownictwa (organ Ministerstwa Sprawiedliwości)? Ano pisze do sądów, żeby nie wnosić bezpodstawnych reklamacji, oraz że negocjuje z Nowym Lepszym, żeby ten zgodził się podpisać aneks do umowy i zgodzić się na zamianę terminów deklarowanych na gwarantowane. Czyli że prosi go, żeby zobowiązał się za te same pieniądze doręczać przesyłki w trzy dni i płacić odszkodowania za przekroczenie terminu. Spocznij. Można się śmiać.
Niezależnie więc od tego co twierdzą zatrudnieni przez Nowego Lepszego klakierzy i pi-arowcy, w dziedzinie szybkości i sprawności doręczeń jest zdecydowanie gorzej niż było. Czas oczekiwania na zwrotki niezbędne do nadania biegu pozwom, zażaleniom, apelacjom wydłużył się wielokrotnie. Sprawy tygodniami nie mogą otrzymać biegu, bo nie ma zwrotki i nie ma jak sprawdzić kiedy przesyłkę doręczono, bo system śledzenia przesyłek w internecie nie podaje dat dokonania poszczególnych czynności. Tylko w moim sądzie setki, jeśli nie tysiące nakazów zapłaty, wyroków zaocznych i innych orzeczeń wydawanych na posiedzeniu niejawnym nie może zostać uznane za prawomocne, bo nadal nie wiemy, czy, i kiedy je doręczono stronom. Kilkadziesiąt spraw przekazanych z e-sądu czeka na zwrotkę od pełnomocnika powoda w szafie na togi w moim pokoju, bo nie zmieściły się w szafach w sekretariacie. Owszem za czasów Złego Monopolisty też takie rzeczy się zdarzały, ale na litość Hermesa, patrona listonoszy, nie na taką skalę.
Czy reklamowaliśmy takie opóźnione doręczenia? Oczywiście, ale nieskutecznie, bo okazało się, że Nowy Lepszy w kwestii terminów doręczeń niczego nie obiecywał i do niczego się nie zobowiązał, więc nie można mu zarzucić, że przetrzymując przesyłki robi coś źle. Cytując z odpowiedzi na jedną z reklamacji:
Warunkiem powstania opóźnienia w doręczeniu przesyłki sądowej jest objęcie tej przesyłki gwarantowanym terminem doręczenia.
Przesyłka, której reklamacja dotyczy, nie jest objęta gwarantowanym terminem doręczenia, gdyż taka gwarancja terminu doręczenia nie wynika z umowy, która była podstawa jej nadania, tj. umowy nr 67-zp-u/2013 na świadczenie usług pocztowych w obrocie krajowym i zagranicznym w zakresie przyjmowania, przemieszczania i doręczania przesyłek pocztowych oraz zwrotu przesyłek niedoręczonych, zawartej w dniu 18 grudnia 2013 r. w Warszawie, pomiędzy Skarbem Państwa, a Polską Grupą Pocztową S.A.
Wskazać należy, że zarówno postanowienia umowy, jak i załączników do niej nie przewidują gwarantowanego terminu doręczenia przesyłki objętej reklamacją. Wskazane w §19 Regulaminu świadczenia usług przez Polską Grupę Pocztową S.A. terminy są terminami deklarowanymi, a nie gwarantowanymi w rozumieniu art 88 ust 4 pkt 4) Ustawy z dnia 23 listopada 2012 r. Prawo Pocztowe [...]
Co z tego wynika? Ano dwie rzeczy. Po pierwsze to, że Nowy Lepszy może sobie doręczać przesyłkę tak długo, jak długo mu się podoba, bo nie obowiązują go żadne terminy, włącznie z tymi, które sam zadeklarował i obiecał się ich trzymać. Po drugie ewidentnie ktoś odpowiedzialny za przygotowanie umowy dał ciała na całej linii i powinien za to odpowiedzieć. Cóż więc na to Centrum Zakupów dla Sądownictwa (organ Ministerstwa Sprawiedliwości)? Ano pisze do sądów, żeby nie wnosić bezpodstawnych reklamacji, oraz że negocjuje z Nowym Lepszym, żeby ten zgodził się podpisać aneks do umowy i zgodzić się na zamianę terminów deklarowanych na gwarantowane. Czyli że prosi go, żeby zobowiązał się za te same pieniądze doręczać przesyłki w trzy dni i płacić odszkodowania za przekroczenie terminu. Spocznij. Można się śmiać.