Opisując te wszystkie zakręty wyścigu właściciela lokalu do odzyskania należnego mu słusznie prawa nie napisałem o jeszcze jednej, znacznie poważniejszej przeszkodzie. Przeszkodzie którą w zasadzie trudno nawet nazwać zakrętem, jest to raczej szlaban ustawiony tuż przed metą. A mam na myśli prawo do lokalu socjalnego. Prawo to to kolejny element systemu ochrony Biednych Lokatorów Przed Złymi Kamienicznikami wprowadzony pewnego razu przy okazji udowadniania przez władzę jak to bardzo troszczy się o wyborców. W każdym razie o tych wyborców, którzy bezprawnie zajmują cudze mieszkania. Sprowadza się ono do tego, że w odniesieniu do niektórych takich wyborców nie wystarczy, że przy eksmisji wynajmie się im na miesiąc pokój w hotelu robotniczym, by mogli spokojnie przejść ze stanu (bezprawnego) zamieszkania do stanu spokojnej bezdomności. Gmina musi im „dać” nowe mieszkanie, socjalne, do utrzymania którego będą dokładać się podatnicy. A dopóki gmina nie zaproponuje eksmitowanemu zawarcia z nim umowy najmu lokalu socjalnego dopóty nie będzie można wykonać eksmisji. A że gminy lokali socjalnych nie mają, to oczekiwanie na możność wyrzucenia z lokalu osoby bezprawnie go zajmującej może trwać i kilka lat.
Decyzja o przyznaniu bądź odmowie przyznania prawa do lokalu socjalnego pozostawiona została sądom, choć nie do końca. Ustawodawca wymienił bowiem w ustawie szereg przypadków, w których sąd musi przyznać prawo do lokalu socjalnego, i nie ma w tym zakresie żadnej swobody. Ów obowiązek dotyczy wprawdzie wyłącznie eksmisji z lokali komunalnych i spółdzielczych, lecz wprowadza on bardzo wyraźną sugestię ustawodawcy co do tego komu sądy winny przyznawać prawo do lokalu socjalnego. Kogóż więc ustawodawca postanowił otoczyć tak wielką troską? Otóż na pierwszej pozycji są kobiety w ciąży i małoletni. Zapewne pisząc te przepisy panowie prawodawcy mieli przed oczami wizję Matki-Polki z trójką malutkich dzieci wyrzucanej na bruk przez złego kamienicznika i postanowili im pomóc. Sęk w tym, że jak zwykle wyszło im co innego niż chcieli. Bo przepis stosuje się tak samo do 7-latka jak i do 17- latka. Jest mowa po prostu o małoletnim. A w dodatku gdy już przyznaje się nu prawo do lokalu socjalnego to takie prawo trzeba przyznać także i jego rodzicom. No bo przecież małoletni nie może być sam najemcą, a wybieranie które z rodziców ma otrzymać prawo do lokalu razem z nim jest w zasadzie równoznaczne z decydowaniem, czy kocha się bardziej tatusia czy mamusię. W rezultacie pozbawienie jakiejkolwiek rodziny z dzieckiem prawa do lokalu komunalnego jest praktycznie niemożliwe – bo nawet jak gmina uzyska orzeczenie nakazujące eksmisję to i tak będzie musiała dać im inne mieszkanie. To samo dotyczy kolejnej „uprzywilejowanej” grupy bezprawnych posiadaczy lokali, to jest bezrobotnych, a dokładnie osób mających status bezrobotnego. To duża różnica, bo bezrobotnym jest człowiek, który nie ma pracy zarobkowej, zaś status bezrobotnego ma ten, który się zarejestruje w Urzędzie Bezrobocia (nie wiadomo dlaczego nazywanym Urzędem Pracy). W efekcie prawo do lokalu socjalnego nie przysługuje bezrobotnemu, który się nie zarejestrował, natomiast przysługuje człowiekowi, który pracuje na czarno, a w urzędzie zarejestrował się, żeby mieć ubezpieczenie. Oznacza to też, że osoba która stara się żyć uczciwie, poszukuje pracy, podejmuje zatrudnienie jest traktowana gorzej niż jakby leżała do góry brzuchem, żyła z zasiłków i pracowała na czarno. Bo gdyby nie poszła do pracy, to sąd musiałby dać lokal socjalny. A tak to tylko może.
W rezultacie działania tych przepisów ochrona praw właściciela stała się fikcją, gdyż zgodnie z przepisami sąd ma obowiązek wstrzymać wykonanie eksmisji – czyli zezwolić pozwanemu na dalsze bezprawne korzystanie z lokalu – dopóki gmina nie znajdzie mu lokalu socjalnego. Gmina zaś jest w jeszcze gorszej pozycji, gdyż w praktyce nie ma możliwości pozbycia się „złego” lokatora. Bo wystarczy że ów lokator zalicza się do jednej z uprzywilejowanych grup a gmina zawsze będzie musiała dać mu mieszkanie. Mieszkanie za które on nie będzie musiał płacić, bo nawet jak go eksmitują za niepłacenie to i tak dadzą mu inny lokal. W praktyce sądowej próbuje się łagodzić te niekorzystne efekty działania złego prawa, na przykład bardzo szeroko interpretując pojęcie „możliwości zamieszkania w innym lokalu, co stanowi przesłankę negatywną przyznania prawa do lokalu socjalnego. Innym pomysłem jest założenie, że przepisy o lokalach socjalnych stosuje się tylko do lokatorów, nie mają więc one zastosowania do osób, które nigdy nie miały prawa do zajmowanego lokalu, bo albo zajęły lokal „na dziko” albo też wprowadziły się (albo urodziły) po wypowiedzeniu najmu. Bez wprowadzenia sensownych zmian ustawodawczych przywracających należną ochronę także i praw właścicieli lokali nie ma szans na poprawę sytuacji.