Pages

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Skargi

Jakiś czas temu Pan Minister był uprzejmy ogłosić, że sądy działają bardzo źle, o czym świadczy olbrzymia ilość skarg jakie do niego wpływają. A on zatroskany (przed wyborami) losem obywateli tego pięknego kraju za punkt honoru postawił sobie zrobienie z tym porządku. Więc należy wprowadzić oceny sędziów, wzmocnić nadzór ministra nad sądami i ogólnie dobrać się do tych niedouczonych nierobów w togach. Wszystko to pięknie ładnie, gdyby nie to, że pan minister „zapomniał” podać jaka część owych skarg wniesiona została przez ludzi, którzy zamiast pogodzić się z tym że przegrali (albo wnieść przewidziany prawem środek odwoławczy) napisali na sędziego skargę. Bo niestety nadal pokutuje w społeczeństwie przekonanie, że jak „urząd” nie daje nam tego co byśmy chcieli, to trzeba napisać skargę do kierownika.

Odpisywanie na te „skargi”, co z uwielbieniem acz bezprawnie czyni szanowne Ministerstwo Statystyki, tylko utrwala ten stan, kreując postać Pana Ministra, jako dobrego cara do którego można wnieść skargi na złych urzędników. Może i wygląda to dobrze medialnie, ale nie zmienia to faktu, że Pan Minister nie ma prawa rozpatrywać tych skarg na sądy, które nie dotyczą kwestii administracyjnych, bo żaden przepis nie przewiduje tego rodzaju „środka odwoławczego”. Sprawowany przez niego jako polityka (osobiście i przez podległych mu ministerialnych „sędziów”) nadzór „administracyjny” nie ma prawa ingerować w treść wydanych przez sąd orzeczeń, a w żadnym wypadku nie ma prawa dokonywać oceny ich zgodności bądź niezgodności z prawem. Od tego jest nadzór judykacyjny sprawowany przez sądy wyższej instancji. Minister nie ma też prawa wnoszenia jakichkolwiek środków odwoławczych ani wzruszania prawomocnych orzeczeń, nie ma także prawa wydawania sędziom poleceń co do tego jakie orzeczenie powinni wydać.

Na ten temat dość już jednak napisano. Aby się nie powtarzać poprzestanę na umieszczeniu to paru nie ocenzurowanych cytatów ze skarg i pism, także wpływających do ministerstwa, które różnymi drogami trafiły do mnie. Zachowano oryginalną pisownię, terminologię i słownictwo. Bez cenzury. Wszak w vox populi należy się wsłuchiwać uważnie.

„kieruję skargę do Pana Ministra na to jak polskie kurwy sądowe z polską policją dyskryminują naród i mnie”

 „żądam natychmiastowego zwolnienia tego bandyty-sędziego z pracy, odebrania mu emerytury i wyznaczenia do osądzenia mojej sprawy uczciwej sędziny-kobiety” 

„ten żydowski nazista-rasista z żelbetowym mózgiem prześladuje Polaka-goja-patriotę (mnie)”

„wyrok ten świadczy o tym, że sąd uczestniczy w zorganizowanym procederze mordowania lokatorów mieszkań spółdzielczych.”

„Nie życzę sobie aby moją sprawę rozpoznawał jakiś dzieciak, który pod tą togą jeszcze szczy w gacie”

Skargi, z których owe cytaty pochodzą zaliczono zapewne do owych 100.000 skarg, których wniesienie miało świadczyć o tym, że sądy źle działają, a zatem sędziowie powinni być oceniani, minister musi mieć nad nimi kontrolę, a tak w ogóle to trzeba ich zagonić do roboty. Są to oczywiście przypadki skrajne i niereprezentatywne, bo przeważająca większość nie zawiera aż tak „barwnych” sformułowań. Niezależenie jednak od ich formy wszelkie wnoszone do ministerstwa „skargi”, które dotyczą toku postępowania lub treści wydanych orzeczeń winny być albo kierowane wprost do akt sprawy, której dotyczą, albo odsyłane wnoszącemu z informacją, że minister nie jest kompetentny do ich rozpoznania. A że nie jest kompetentny do ich rozpoznania to i nie powinien udzielać na nie odpowiedzi. A skoro nie powinien udzielać na nie odpowiedzi to powinien oduczyć się żądania od sądów wyjaśnień dlaczego zapadło takie a nie inne orzeczenie które się „obywatelowi” nie spodobało. A wtedy można by skierować do pracy orzeczniczej całkiem sporą grupę „sędziów-urzędasów” którzy dekują się w ministerstwie i zajmują wyłącznie odpisywaniem na skargi pieniaczy i frustratów oraz zawracaniem sądom głowy żądaniami przedstawienia obszernego tłumaczenia dlaczego sąd zrobił to, co zrobił.