Obsługiwane przez usługę Blogger.

sobota, 12 maja 2012

Piaskownica?

W najnowszym numerze (1/2012) Kwartalnika Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iusititia” (zatytułowanego, żeby było łatwo zapamiętać właśnie „Iustitia”) znalazło się wiele bardzo ciekawych artykułów. Jest felieton Prezesa o delegowaniu sędziów (i wpływu polityków na obsadzanie stanowisk sędziowskich). Jest artykuł prof. Roberta Stefanickiego o granicach wolności wypowiedzi dziennikarskiej (bardzo na czasie). Jest parę słów o przestępstwie stalkingu, a także kolejnych kilka wypowiedzi w sporze, który miał być sporem o czapkę gruszek. No i to, co mnie najbardziej zainteresowało, czyli wywiad z Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego, Sędzią Stanisławem Dąbrowskim. Wywiad jest bardzo obszerny, porusza bardzo wiele kwestii istotnych i dla sędziów i dla funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Kwestię nadzoru wymuszającego zwiększanie wydajności kosztem jakości, i promującego sądzenie byle jak, byle szybko. Kwestię dróg dochodzenia do zawodu sędziego, delegowania sędziów. Kwestię relacji pomiędzy politykami a sędziami. No i oczywiście kwestię wynagrodzeń, a zwłaszcza dokonanego w tym roku zamrożenia ich waloryzacji, której towarzyszyły zapowiedzi ze strony Pana Ministra, że jak sędziowie będą „grzeczni” to się wynagrodzenia w przyszłym roku „odmrozi”. I tu trafiłem na coś co normalnie wbiło mnie w fotel i spowodowało, że... no może zacznijmy od tego, że zacytuję dosłownie ową wypowiedź sędziego Stanisława Dąbrowskiego:

[...] Co gorsza powiem o tym, chociaż może nie powinienem, bo nie mam żadnego dowodu na piśmie, ale słyszałem, jak publicznie poprzednik obecnego ministra sprawiedliwości, kiedy szykowano tę nowelizację powiedział, że powodem ewentualnego zamrożenia wynagrodzeń dla sędziów jest akcja sędziów Stowarzyszenia „Iustitia”, którzy wysyłali czerwone kartki Premierowi i w ten sposób „rozeźlili” Premiera. Nie zostało to nigdzie odnotowane, ale taka wypowiedź padła i nie wątpię, że była to wypowiedź odpowiadająca prawdzie. [...]

W pismach, które władza polityczna przesłała do Trybunału Konstytucyjnego (można się z nimi zapoznać na stronie trybunału, przy sprawie K 1/12) w odpowiedzi na zarzut niezgodności zamrożenia wynagrodzeń sędziowskich z Konstytucją RP napisano, że owo zamrożenie było spowodowane tragiczną sytuacją finansów państwa. Że gospodarka ledwo zipie, i że musimy zaciskać pasa, bo deficyt sięga progu ostrożnościowego. Napisali nawet, że wypłacenie sędziom (i prokuratorom) tych zabranych im 130 milionów złotych spowoduje daleko idące reperkusje społeczne i międzynarodowe. Z ekranów i stron gazet płynęły wypowiedzi autorytetów mówiących jak to sędziowie jako elita powinni ponosić ciężar sytuacji kraju, że to niegodne żądać więcej, że jest kryzys i należy to zrozumieć. Że mając takie przywileje powinni być gotowi dać coś od siebie. A tu nagle okazuje się, że chodziło tu po prostu o to, że pan Premier obraził się na sędziów i postanowił ich „ukarać” za to, że ośmielili się mu przypomnieć, co im obiecywał.

I tyle. Możliwość wyciągnięcia wniosków pozostawiam czytelnikom. Bo po ponownym przeczytaniu i przemyśleniu tego, co napisałem dalej, uznałem, że nie przystoi mi go publikować. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że pewnego dnia obudzę się w normalnym kraju, w którym takie rzeczy się nie zdarzają.